Dziesięć tysięcy procent marży na szczepionce i dwa miliardy w błoto

Na jednej dawce szczepionki Pfizer uzyska marżę rzędu 10 tys. procent. Polska utopi w tych szczepionkach grube miliardy. Ile stracą inne kraje nie wiadomo. Powoli wiadomo, o co chodziło w pandemii.

Do czasu zakończenia pandemii przez Władimira Władimirowicza, najpopularniejszym słowem w tzw. „pierwszym świecie” było słowo: „szczepionki”. W zalewie propagandy nie miały szans przebić się najważniejsze pytania – o bezpieczeństwo preparatów dla życia i zdrowia ludzi, ich skuteczność, a także o… koszty i zarobki. W momencie wprowadzenia do sprzedaży i masowego składania zamówień, cena jednej dawki szczepionki Pfizera „wynegocjowana” przez Komisję Europejską wynosiła ok. 16 euro, zaś sama KE kazała się krajom Unii cieszyć ze swej „skuteczności”, bo trzykrotnie zbiła cenę w stosunku do żądanej przez Pfizer-BionTech, czyli połączone siły amerykańskiej i… niemieckiej firmy. A mowa o dawce szczepionki, która przecież była dwudawkowa, a obecnie dochodzi już do pięciu dawek. W dodatku Pfizer obiecał dostawę setek milionów dawek szczepionki, która miała być transportowana i przechowywana w bardzo specyficznych warunkach.

Rządowe strony w Polsce komunikowały, że „Po otrzymaniu zamrożonej szczepionki można ją przechowywać w temperaturze od -90°C do -60°C lub od 2°C do 8°. W czasie 12-miesięcznego okresu ważności nieotwarte fiolki można przechowywać i przewozić w temperaturze od 2°C do 8°C przez 10 tygodni”.  „Eksperci” powtarzali to bez mrugnięcia okiem. Szczepionki powinny być transportowane i przechowywane w temperaturze – 90 stopni albo 8 stopni. Maleńka różnica. Do opinii publicznej jakoś nie przebiły się głosy na temat tego, że jeśli szczepionka jest zaawansowana technologicznie i wymaga tak specyficznych warunków przechowywania, to jak możliwe jest, że Pfizer błyskawicznie przestawił/uruchomił linie produkcyjne, by wytwarzać ją niczym drażetki w fabryce cukierków. I ile go to kosztuje. A to też jest istotne.

Dziesięć tysięcy procent marży

Według The People’s Vaccine Alliance – koalicji ponad 100 organizacji działających na rzecz wyeliminowania nierówności w szczepionkach, koszt produkcji jednej dawki szczepionki Pfizera, to 1,18 USD.

Żeby było jeszcze ciekawiej, po ogłoszeniu w USA zakończenia stanu pandemii i wygaśnięciu kontraktów szczepionkowych, Pfizer ogłosił podniesienie cen na swój produkt. Szczepionkę będzie sprzedawał pod marką Comirnaty w cenie 110-130 USD za sztukę. Marża Pfizera wyniesie 10 000 procent.

Tymczasem zarówno w USA, jak i  w Europie, dziesiątki milionów dawek szczepionek trafiają właśnie “na śmietnik”. Unijna polityka zamówień szczepionek sprawiła, że kraje Unii zakontraktowały szczepionki w ilości grubo przekraczającej zapotrzebowanie. W tym gronie znalazła się także Polska. W dodatku kontrakt, który nas obowiązuje, nie przewiduje rezygnacji z zakupu bez zgody sprzedawcy. Innymi słowy – Polska szczepionek od Pfizera odbierać nie musi, ale musi za nie zapłacić. Co do centa. Rok temu minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że w związku z wojną na Ukrainie, Polska rezygnuje z dalszego zakupu szczepionek i zrywa umowę z Pfizerem, Sprawa miała być zakończona do końca maja 2022 roku. Minął rok, kontrakt nadal Polskę wiąże, a minister Niedzielski w liście otwartym prosi Pfizer, żeby zgodził się na rozwiązanie umowy. Pfizer nie ma ochoty tracić kolosalnych zysków, więc nie godzi się na żadne zmiany. A tymczasem zakupione dawki właśnie tracą ważność i trzeba ponieść kolejne koszty. Ich utylizacji.

Dwa miliardy w błoto

Według „Dziennika Gazety Prawnej” w Polsce może zostać niewykorzystanych nawet 90 mln dawek szczepionki przeciwko covidowi. Od dawna nie ma na nie chętnych i nie pomagają żadne kampanie społeczne. Zresztą od czasu wojny na Ukrainie, rząd musiał zaprzestać opowieści o rozprzestrzeniającym się koronawirusie i w Polsce od roku praktycznie nikt nie zawraca sobie nim głowy. Ministerstwo Zdrowia zaś stosuje zasadę „ciszej nad tą trumną” i sprawy w ogóle nie porusza. Przyciśnięty pytaniami Radia Plus, Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu Adama Niedzielskiego, przyznał, że w magazynach zalega 20 mln dawek szczepionek „do wykorzystania”. Już w zeszłym roku polski rząd oferował je w prezencie innym państwom, ale nie znaleźli się żadni chętni. Andrusiewicz przyznał, że z zalegających po magazynach dawek szczepionek, milion, powinien być „raczej wykorzystany”. Resztę – trzeba będzie „zutylizować”. Innymi słowy – Polska wyrzuci do kosza 20 mln dawek. Rzecznik nie chciał powiedzieć, ile pieniędzy zostanie w ten sposób zmarnotrawionych. Powiedział, że średnio można liczyć po 100 zł od dawki. Innymi słowy – 2 miliardy złotych zostanie wyrzuconych do śmieci. Plus koszty utylizacji. To nie koniec, bo tylko Pfizer ma dostarczyć 65 milionów dawek szczepionki. Przy cenie 100 zł za dawkę, będzie nas to kosztowało 6,5 miliarda złotych. Które najprawdopodobniej pójdą w błoto, bo nikt nie ma już ochoty na szczepienia.