INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

06:19 | sobota | 27.07.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Czy Andrzej Duda wykorzysta szansę?

Czas czytania: 4 min.

Kartka z kalendarza polskiego

27 lipca

Bestialski mord tysięcy Polaków przez herojów Ukrainy

11 lipca 1943 Krwawa niedziela 11 lipca 1943 r. była kumulacją ludobójstwa popełnionego przez Ukraińców na Polakach. Tego dnia Ukraińcy z OUN-UPA i wspierająca...

Koniecznie przeczytaj

W ostatnich 8 latach prezydent Andrzej Duda kilkakrotnie boleśnie zawiódł. W ciągu kolejnych dwóch lat ma możliwość zrehabilitować się i zakończyć kadencję w dobrym stylu. Paradoksalnie – taką szansę stwarza mu ewentualna koalicja totalnej opozycji. Nie wierzę Dudzie, ani w Dudę, ale pozostaje mi trzymać za niego kciuki.

Andrzej Duda jest drugim po Aleksandrze Kwaśniewskim prezydentem III Rzeczypospolitej, który uzyskał reelekcję i sprawuje najwyższy urząd w państwie przez dwie kadencje. Istnieje jednak pomiędzy nimi zasadnicza różnica. Kwaśniewskiemu udało się wmówić opinii publicznej, że jest „prezydentem wszystkich Polaków”, podczas gdy w rzeczywistości był „prezydentem wszystkich ubeków” – delegatem swoich partyjnych towarzyszy: postkomunistów i komunistów. Natomiast Duda rzeczywiście jest prezydentem wszystkich: tak własnego obozu politycznego, jak i – kilka razy i bardzo boleśnie – prezydentem totalnej opozycji oraz starego układu. Natomiast opozycji skutecznie udaje się go przedstawiać jako „prezydenta PiS-u”.

- reklama -

Pewne decyzje Dudy były tak fatalne, że trudno je zapomnieć i wybaczyć. Wspomnijmy tutaj zawetowanie ustawy degradacyjnej albo usunięcie, przy pomocy Trybunału Konstytucyjnego, z ustawy o IPN przepisów potępiających ideologię ukraińskiego nacjonalizmu. Nie mogąc pochwalić się własnymi realnymi sukcesami (np. ukraińscy partnerzy pokazali mu figę) – Duda zaczął brnąć w pompatyczną operetkowość.

Przyczyn tyleż napuszonej, co pozbawionej rzeczywistych sukcesów, działalności Andrzeja Dudy jako głowy państwa jest zapewne kilka.

Począwszy od charakterologicznej i światopoglądowej formacji samego prezydenta aż do… miałkości jego otoczenia i najbliższych współpracowników. Mało kto zwraca uwagę, że Kancelaria Prezydenta za czasów Andrzeja Dudy jest niestabilna pod względem personalnym, a wybitnych czy chociażby silnych osobowości trudno w niej szukać.

- reklama -

Kancelarią Prezydenta kieruje obecnie Grażyna Ignaczak-Bandych, wcześniej były to: Halina Szymańska i Małgorzata Sadurska. Właściwie żadna z nich nie jest osobowością polityczną, cokolwiek więcej można napisać tylko o Sadurskiej, tyle że o jej osobie zaczęto mówić dopiero wtedy, gdy odeszła z Kancelarii Dudy i otrzymała nominację do zarządu PZU.

Owszem, możemy przyjąć założenie, że stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta jest bardziej „techniczne”, urzędnicze niż kreatywne i osobowości tam nie potrzeba. Ale weźmy szefa Gabinetu Prezydenta. 24 października funkcję tę objęła czwarta już osoba – Marcin Mastalerek, bardziej do tej pory znany jako spec od public relations. A dotychczasowy szef Kancelarii Prezydenta Paweł Szrot właśnie został wybrany posłem do Sejmu. Rezygnacja z pracy na ważnym stanowisku, u boku Pierwszej Osoby w Państwie, aby zostać jednym z 460 posłów – trzeba przyznać, że to wyjątkowo „słabe”, chyba że Szrot jako urzędnik prezydencki był wyjątkowo… słaby i w właśnie pozbyto się go w sposób „aksamitny”.

Jak w personalnym kalejdoskopie zmienia się także w Biurze Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta, chociaż w tej dziedzinie potrzeba dzisiaj szczególnej stabilizacji. Tymczasem w styczniu tego roku zrezygnował Jakub Kumoch, który postanowił „pójść w ambasadory”. Zastąpił go Marcin Przydacz i… właśnie odszedł po zaledwie 10 miesiącach pracy na stanowisku, uznając że bardziej przyda się w Sejmie jako jeden z 460 posłów? A Duda na  stanowisko, które zajmowali kolejno: Krzysztof Szczerski, Jakub Kumoch i Marcin Przydacz powołał zupełnego „nołnejma” Mieszko Pawlaka. Co by nie mówić – Szczerski był przynajmniej profesorem. Sarkastycznie można stwierdzić, że albo Duda nie chce wśród współpracowników wybitnych osobowości, żeby go przypadkiem nie przyćmiły, albo też wybitne osoby nie palą się do współpracy z Dudą.

- reklama -

Z takim rozchwianiem Andrzej Duda staje w nowej sytuacji. 15 października totalna opozycja zdobyła większość w Senacie oraz w nowo wybranym Sejmie. Jeżeli „banda trojga” tę przewagę przełoży na stworzenie rządu – prezydent pozostanie jedynym bastionem, mogącym powstrzymywać ofensywę lewackich pomysłów w państwie polskim. Paradoksalnie – to zwycięstwo „koalicji Tuska” daje szansę Andrzejowi Dudzie. Teraz po 8 latach coraz bardziej kiepskiej prezydentury, Duda ma szansę na rehabilitację – wystarczy, że będzie twardy i odporny na naciski. Problem w tym – czy Duda „zechce chcieć” i wytrwa w tym konsekwentnie? Przecież pokazał już, że nie jest odporny na presję i nacisk, że ma predylekcje do siadania okrakiem na barykadzie, do nieprzyjemnego zaskakiwania swoich wyborców.

Zawiodłem się na Dudzie, nie ufam mu. Ale w tym przypadku należy trzymać za niego kciuki. Ma dwa lata, aby odmienić styl swojej prezydentury. Daj mu, Boże.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Synowie Mitteleuropy

Z zamieszczonego przez rodzinę śp. Jerzego Stuhra nekrologu nie dowiadujemy się, synem której Mitteleuropy był zmarły artysta? W każdym razie...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx