Donald Tusk znowu pokazał, że w emocjach traci zdrowy rozsądek. Tym razem z mównicy sejmowej wykrzyczał, że spotykał się z Władimirem Putinem równie często jak Lech Kaczyński zaś opozycji kazał milczeć. Problem w tym, że… kłamał. Lech Kaczyński nie odbył ani jednej rozmowy z przywódcą Rosji. Co do Tuska – wiadomo o czterech spotkaniach.
Donald Tusk z mównicy sejmowej oznajmił, że z Władimirem Putinem spotykał się “równie często jak Lech Kaczyński”.
“Z Władimirem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński. Jak Lech Kaczyński. Proszę milczeć! Proszę milczeć!” – krzyczał, na co prawa strona sali sejmowej skandowała “do Putina! do Putna!”.
Rzecz w tym, że Lech Kaczyński ani razu nie spotkał się z Władimirem Putinem. W Rosji był raz. W 2007 roku był w Katyniu, gdzie złożył wieniec i zapalił znicz na Polskim Cmentarzu Wojennym. Nie istnieje żadna wzmianka o jego spotkaniu z Putinem. Jeden raz miał okazję się z nim przywitać. Było to 20 października 2006 r. na szczycie Unii Europejskiej w Lahti, na którym gościł Putin, jak raz namaszczony na demokratę przez Niemcy, ale do spotkania i rozmowy obu polityków nie doszło. Drugi raz obaj politycy widzieli się na Westerplatte w Polsce – 1 września 2009 roku, kiedy Lech Kaczyński nie patrząc na Putina, Angelę Merkel i Donalda Tuska przeszedł przed nimi po wygłoszeniu przemówienia, które rozjuszyło całą trójkę, z nienawiścią patrzącą na ówczesnego prezydenta, co uchwyciły kamery i obiektywy fotoreporterów. Na tym zakończyły się spotkania Lecha Kaczyńskiego z Władimirem Putinem. Jarosław Kaczyński nigdy nie spotkał się prezydento-premiero-prezydentem Rosji.
Tymczasem Donald Tusk odbył 4 spotkania, a przynajmniej o czterech wiadomo. Miały one miejsce w 2008 roku w Rosji, w 2009 roku w Szwajcarii i jesienią tego samego roku w Polsce, kiedy obaj politycy rozmawiali w cztery oczy (nie licząc dyktafonu w kieszeni Putina) na sopockim molo oraz w kwietniu 2010 roku, kiedy Tusk przybijał z Putinem piąstki kilkadziesiąt metrów od walających się w błocie szczątków Polaków zabitych w katastrofie smoleńskiej.
Internauci od razu przypomnieli też Tuskowi jego zapewnienia, że jako premier chce dialogu z Rosją “taką, jaką ona jest” i obietnicę, że “ze swojej strony” wspólnie z “premierem Putinem” przypilnuje, aby w sprawie polsko-rosyjskiej współpracy “nikt piachu w tryby nie sypał”. I że to Donald Tusk był określony przez rosyjskie media “człowiekiem Moskwy w Warszawie”, co przyjął z zadowoleniem i uśmiechem, rewanżując się komplementem pod adresem Putina “nasz człowiek w Moskwie” (nie podał, czyj konkretnie). Jak do tej pory Tusk ani nie przedstawił dowodów na spotkania śp. Lecha Kaczyńskiego z Putinem, ani nie przeprosił za wygłoszone publicznie kłamstwo…