Uczenie dzieci onanizmu ma dokładnie taki sam sens, jaki miałoby uczenie ich dłubania w nosie, puszczania bąków lub niekontrolowanego wypróżniania się.
W trosce o bezpieczeństwo dzieci szkoły mają obecnie obowiązek żądać od każdej zatrudnionej osoby zaświadczenia, że nie figuruje ona w rejestrze pedofili. Dotyczy to również osób zupełnie przypadkowych i jednorazowych akcji. Na przykład szkoła zaprasza sokolnika, aby dzieci mogły poznać tresowane przez niego ptaki. (…) Szkoły zatrudniające woźne, kucharki a nawet konserwatorów sprzętu (których przecież mógłby po prostu ktoś pilnować), toną więc pod zalewem papierków, sekretarki uginają się pod ciężarem biurokratycznych zadań narzuconych im przez pozorną troskę ustawodawcy o bezpieczeństwo dzieci, podczas gdy dokładnie w tym samym momencie (nie)rząd Donalda Tuska podejmuje decyzję o wprowadzeniu w polskich szkołach lekcji „edukacji seksualnej” opartej o standardy opracowane w Niemczech, a ukryte pod nazwą nowego przedmiotu „Edukacja zdrowotna”, pisze w najnowszej “Warszawskiej Gazecie” Izabela Brodacka-Falzmann.
“Autorem podstawy programowej tego przedmiotu, oraz koordynatorem zespołu odpowiedzialnego za stworzenie tej podstawy, ma być seksuolog Zbigniew Izdebski, współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), odpowiedzialnej razem z rządem Niemiec za „Standardy edukacji seksualnej”, przewidujące uczenie dzieci masturbacji oraz wyrażania zgody na seks. Izdebski od 2010 r. jest współpracownikiem czy nawet ekspertem Instytutu Kinseya, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczniem polskiego seksuologa Andrzeja Jaczewskiego, popierającego wprost legalizację seksu dorosłych z dziećmi.”Autorem podstawy programowej tego przedmiotu, oraz koordynatorem zespołu odpowiedzialnego za stworzenie tej podstawy, ma być seksuolog Zbigniew Izdebski, współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), odpowiedzialnej razem z rządem Niemiec za „Standardy edukacji seksualnej”, przewidujące uczenie dzieci masturbacji oraz wyrażania zgody na seks. Izdebski od 2010 r. jest współpracownikiem czy nawet ekspertem Instytutu Kinseya, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach (…)”, kontynuuje publicystka.
I dodaje: “Alfred Kinsey kilkadziesiąt lat temu badał „przeżycia seksualne” niemowląt w wieku od czwartego miesiąca życia, zlecając pedofilom stymulację seksualną tych dzieci. W oparciu o „badania” Kinseya przeszkolono w USA oraz Europie Zachodniej tysiące tzw. edukatorów seksualnych, którzy następnie ruszyli do szkół, aby „edukować” dzieci, spełniając w ten sposób żądania aktywistów LGBT od dawna domagających się objęcia wszystkich dzieci „edukacją seksualną”.
Więcej szokujących szczegółów na temat edukacji seksualnej dzieci, zgodnej ze standardami WHO – już w piątek w “Warszawskiej Gazecie”. Ostrzegamy – to lektura dla ludzi o mocnych nerwach!