Prezydent Francji Emanuel Macron powiedział stanowcze „nie” próbom niszczenia pomników historii. Zapewnił jednocześnie o bezkompromisowości Francji w walce z rasizmem.
– Republika nie wymaże ani jednego imienia z historii Francji – zapowiedział Emanuel Macron w specjalnym orędziu telewizyjnym. Prezydent dodał: – Władze nie zamierzają demontować z postumentu żadnego z istniejących pomników.
Jak komentuje Deutsche Welle, było to oficjalne stanowisko Pałacu Elizejskiego w związku z protestami przeciwko rasizmowi i przemocy policji. Dlatego prezydent zapewnił, że Francja nigdy nie pójdzie na kompromis z żadną formą ksenofobii etnicznej, antysemityzmem i dyskryminacją rasową.
Podkreślił, że Francuzi są narodem, w którym każdy, niezależnie od pochodzenia i wyznania religijnego, może znaleźć sobie miejsce. Jednocześnie Emanuel Macron nie precyzując, o kogo chodzi, „ostrzegł wszelkich separatystów” przed „próbami przepisywania historii Francji, prowadzącymi do wybuchów nienawiści”.
Jak przypominają agencje, po śmierci Afroamerykanina Georga Floyda na całym świecie doszło do masowych protestów antyrasistowskich, które przeszły w globalną falę zamieszek i grabieży.
Jednym z symboli masowych wystąpień jest niszczenie pomników przeszłości niezgodnych z ideologią ruchu BLM. W Wielkiej Brytanii, Belgii i Stanach Zjednoczonych ofiarą tłumu padły pamiątki po historycznych postaciach, które demonstranci uznali za ksenofobów, rasistów i homofobów.
Żądania BLM poparło wielu liberalnych polityków. Na przykład demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów uznała za konieczny demontaż aż 11 pomników zdobiących gamach amerykańskiego parlamentu.
Nancy Pelosi powiedziała mediom, że w Kongresie USA nie mogą stać postumenty dowódców i polityków Konfederacji, w skład której w czasie wojny secesyjnej lat 1861–1865 wchodziło 13 niewolniczych stanów.