„Fakt” opisuje, że kilka dni temu pod mieszkaniem Kazimierza Marcinkiewicza pojawiła się grupa zamaskowanych, umundurowanych mężczyzn. Przewodził im Krzysztof Rutkowski, twierdzący, że w ten sposób chce odzyskać pieniądze, jakie były premier ma być winien pewnemu przedsiębiorcy, Waldemarowi G.
Jak twierdzi „Fakt”, rzecz dotyczy “znacznej sumy pieniędzy”, które Marcinkiewicz pożyczył, by sfinansować swoją kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 r. Ostatecznie, po publicznym ujawnieniu kłopotów związanych z byłą żoną, do startu Marcinkiewicza nigdy nie doszło.
Marcinkiewicz twierdzi, że o żadnym długu nie ma mowy. Pieniądze były związane z prowadzeniem wspólnego przedsięwzięcia z G.
– Przygotowałem dla W.G. i przeprowadziłem spotkania z dwoma dużymi sieciami sklepów oraz z bankami, ze względu na finansowe trudności jego firmy – powiedział dziennikowi Marcinkiewicz.
Dodaje także, że biznesmen nie tylko domaga się zwrotu pieniędzy, ale straszy „gangsterami i Rosjanami”.
– G. wynajmując Rutkowskiego do zastraszenia mnie, idealnie pokazuje, że nie chodzi tu o pieniądze, tylko publiczną zemstę na mnie – twierdzi dawny szef rządu.
Źródło: Fakt