Minister edukacji Przemysław Czarnek odniósł się do medialnej burzy, jaka przetoczyła się w mediach po słowach jego doradcy. Dr Paweł Skrzydlewski stwierdził bowiem, że istnieje potrzeba posiadania „zdrowej rodziny, opartej na monogamicznym związku mężczyzny i kobiety”. Jego zdaniem olbrzymie znaczenie ma także „właściwe wychowanie kobiet”, czyli „ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich”.
– Przede wszystkim chcę powiedzieć, że to jest, tak śmieszne, że aż trudno zrozumieć, dlaczego w ogóle doszło do jakiegokolwiek nieporozumienia na tym tle. Dzisiaj większość społeczeństwa dokładnie rozumie to co mówi na przykład pani Lempart na strajkach kobiet, wulgaryzmy, które są tam przekazywane, a nie rozumie słowa cnota – stwierdził Czarnek.
– Cnota to jest przeciwieństwo wady. Są wady i są cnoty. Tylko nikt dzisiaj już o cnotach nie mówi. Więc pan profesor Skrzydlewski, jako wybitny filozof i to filozof klasyczny, mówił o cnotach, czyli o zaletach, o pewnym usprawnieniu do dobrego działania, a jakaś część społeczeństwa zrozumiała to zupełnie inaczej, nawet nie chcę mówić, w jaki sposób to zrozumiała, w sposób nieprawdopodobnie prymitywny – przekonywał minister.
– Jeden z priorytetów, który wywołał takie wielkie zamieszanie w świecie lewicowo-liberalnym, że aż celebrytki się odezwały i zaczęły się skarżyć na to, że będziemy wychowywać w duchu prawdy i dobra. Właśnie o to chodzi. Kłamstwo jest wszechobecne właśnie w tych mediach społecznościowych, ale też mediach tradycyjnych – mówił Czarnek.