Czas powiedzieć STOP!
LIST OD CZYTELNIKA
Gdy po raz kolejny sięgam do kieszeni po pieniądze, aby zapłacić za parkowanie w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego, narasta we mnie frustracja i zadaję sobie pytanie: komu to służy?
Dlaczego miasto nakłada na mnie kolejny podatek od przemieszczania się samochodem?
Dlaczego mam dopłacać do zakupów robionych na osiedlowym bazarku, korzystania z usług fryzjera, zawiezienia dziecka na dodatkowe zajęcia czy załatwiania sprawy w urzędzie? Dlaczego SPPN powoli zaczyna rozrastać się na całe miasto i jak to się ma do wcześniejszych planów, które zakładały SPPN tylko w ścisłym centrum miasta?
Co roku Rada Warszawy przy pomocy ZDM rozszerza strefę o kolejne dzielnice. W roku 2022 planuje rozszerzenie strefy na dzielnice Mokotowa, Saskiej Kępy i części Kamionka.
Realizowane przez ZDM projekty powinny wychodzi naprzeciw oczekiwaniom min. mieszkańców, przedsiębiorcom prowadzącym działalność gospodarczą oraz osobom przyjezdnym spoza Warszawy między innymi pracownikom którzy zostawiają samochód i przesiadają się w komunikacje miejską! Niestety wprowadzanie SPPN w kolejnych dzielnicach pokazuje że tak nie jest.
Planując SPPN, ZDM jest głuche na głos mieszkańców i miejscowych przedsiębiorców.
SPPN wprowadza się poprzez narrację o konieczności wyeliminowania z osiedli przyjezdnych kierowców roztaczając przed mieszkańcami wizję swobodnego parkowania. Ten „szkodliwy element” to min lokalni przedsiębiorcy i przyjezdni pracownicy. Miasto nie przewiduje dla przedsiębiorców abonamentów, a przecież trudno wyobrazić sobie prowadzenia handlu czy usług bez podstawowego narzędzia pracy jakim jest samochód, a przy wprowadzeniu strefy np. właściciel sklepu za postój swojego samochodu dostawczego będzie musiał zapłacić około 1000 zł miesięcznie. Przymus wnoszenia opłat parkingowych spowoduje także odpływ klientów i przyjezdnych pracowników dla których przyjazd samochodem to często jedyne możliwe rozwiązanie, aby podróż do pracy nie zajęła wielu godzin i nie zniechęciła do podjęcia zatrudnienia w Stolicy. Jak widać same korzyści!
Do grona pokrzywdzonych przez SPPN należą także właściciele mieszkań i lokali usługowych pod wynajem, których atrakcyjność spada z dnia na dzień na korzyść lokali usytuowanych w dzielnicach bez SPPN, a w końcu i sami mieszkańcy, przed którymi roztacza się wizje swobodnego parkowania.
Czyżby? SPPN to redukcja miejsc parkingowych wynikająca z bardziej rygorystycznego kryterium ich wyznaczania, zmiany sposobu parkowania ze skośnego na równoległe oraz innych arbitralnych decyzji ZDM i w związku z tym na wielu ulicach nie zostaje osiągnięty „flagowy cel” przedsięwzięcia. ZDM nie gwarantuje możliwości parkowania w okolicy zamieszkania, a podstawowy abonament obowiązuje w obrębie zaledwie 150m od domu. W praktyce może się okazać, że posiadacz abonamentu nie będzie miał możliwości zaparkowania w wyznaczonym obszarze i będzie zmuszony wnieść opłatę parkingową wg taryfy, tak jak przyjezdny.
Abonament przysługuje tylko zameldowanym mieszkańcom. Jeden meldunek równa się jeden samochód. Aby otrzymać abonament, trzeba co roku złożyć wniosek, udowodnić, że opłaca się podatki w Warszawie i w końcu wnieść opłatę. Spóźnisz się z wnioskiem lub zapomnisz, zapłacisz opłatę karną Te „udogodnienia” dotyczą wszystkich mieszkańców obszaru -nawet tych, u których pod blokiem temat braku miejsc do tej pory nie występował.
Korzyść? Zdecydowanie nie! A to przecież tylko niektóre z argumentów przeciw SPPN. Pojawia się pytanie, czy Rada Warszawy i ZDM nie znają tych oczywistych argumentów o szkodliwości SPPN? Odpowiedz jest oczywista: znają i nic sobie z tego nie robią, co najwyżej na etapie konsultacji stwarzają pozory zainteresowania, które nie mają żadnego przełożenia na decyzje w obszarach już objętych strefą. Chęć bogacenia się kosztem mieszkańców oraz ideologiczne zaślepienie zmierzające do eskalacji utrudnień dla właścicieli samochodów jest stawiane ponad ich dobro.
Zamiast szukać rozwiązań korzystnych dla mieszkańców przedsiębiorców i pracowników, serwuje się im kolejne utrudnienia i podatki. Do znudzenia można powtarzać, że „problemy” podnoszone przez ZDM można w łatwy sposób rozwiązać poprzez budowę parkingów typu Parkuj i Jedź, osiedlowych parkingów piętrowych czy wprowadzenie na niektórych ulicach nieodpłatnych stref parkowania tylko dla mieszkańców, lecz to powtarzanie nic nie daje.
Protestujmy więc! Nie gódźmy się na rozrost stref płatnego parkowania w naszych miastach . Zakładajmy grupy protestujących, wspierajmy już działające. W Warszawie np. na FB działa grupa NIE dla Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego na Saskiej Kępie!, która udostępnia możliwość podpisania petycje on-line w imieniu mieszkańców Warszawy oraz przedsiębiorców. Jeśli władze miast nie usłyszą stanowczego NIE, strefy płatnego parkowania będą rozrastać się i staną się ideologicznym narzędziem regulacji natężenia ruchu poprzez podnoszenie ceny za parkowanie.