Epidemia przewróciła świat do góry nogami. A może przywraca naturalną równowagę? W każdym razie kwarantanna sprawia, że zwierzęta odbierają terytoria zajęte przez człowieka.
Stada dzików w Barcelonie. Górskie kozy na ulicach szkockich miast. Pumy spacerujące po chilijskiej stolicy Santiago. Taki obraz staje się codziennością ludzkich metropolii unieruchomionych kwarantannami. Światowe media ze zdziwieniem odnotowują niezwykłe zjawisko. Dzikie zwierzęta pojawiają się w centrach ludzkiej cywilizacji, którymi są miasta.
Proces dotyczy szczególnie zurbanizowanej Europy Zachodniej. Dzikie łanie na ulicach przedmieść Paryża, kilka kilometrów od Luwru, informuje francuskie radio RFI. Mieszkańcy Tel-Awiwu zaobserwowali podobnych gości w parku Hayarkon. Ulubione miejsce relaksu miasta opanowały stada szakali. Miejski teren zielony został zamknięty narodową kwarantanną.
Nie inaczej jest na słynnych plażach Meksyku. Odkąd rząd zabronił imprezowania, malownicze laguny zajęły krokodyle. Inne prowincje turystycznego kraju alarmują o jaguarach spacerujących pomiędzy opustoszałymi hotelami. Olbrzymie żółwie zadomowiły się w miejscach odwiedzanych dotąd przez miliony ludzi z całego świata.
A co powiedzieć o francuskich portach, do których śmiało wpływają stada delfinów? Ekolodzy tłumaczą precedens zbiegiem niezwykłych okoliczności. Po pierwsze, kwarantanna unieruchomiła ludzkość, dlatego zwierzęta przestają się bać człowieka. Natura uważa nas przecież za najgroźniejszych drapieżników planety.
Po drugie, sami jesteśmy winni. Najpierw odebraliśmy dzikim zwierzętom ich terytoria. Teraz wracają do siebie. Wreszcie człowiek uzależnił dziką przyrodę, zmieniając nawyki zwierząt. Przykładem są jelenie zamknięte w parku nieopodal Tokio. Dotychczas były karmione przez tysiące spacerowiczów. Gdy z powodu izolacji ludzi zabrakło, jelenie migrują do metropolii w poszukiwaniu jedzenia.
Francuscy ekolodzy, zapytani przez „Le Figaro” nie mają wątpliwości. Człowiek zmusił zwierzęta do daleko posuniętej adaptacji i w sytuacji nadzwyczajnej, jaką jest epidemia, ponosi konsekwencje. Lisy na paryskim Placu Opery? Tak, jeśli izolacja się przedłuży, wizyty dzikich gości w centrach miastach staną się codziennością.