Poza okradaniem innych narodów (i nieoddaniem tego, co ukradli), Niemcy lubią popadać ze skrajność w skrajność i oczywiście swoje skrajności rozciągać na całą Europę. I tak po epoce nazizmu i udawania, że nie miała ona miejsca, a oni byli jej ofiarami, przeszli do promowania ideologii gender.
Zajął się tym pełnomocnik tamtejszego rządu ds. akceptacji różnorodności seksualnej i płciowej (tak! Jest tam takie stanowisko, utrzymywane przez podatników). Pełnomocnik ogłosił właśnie, jak będzie wyglądał plan, zapowiedziany w umowie koalicyjnej zawiązanej przy formowaniu rządu. To „Ogólnokrajowy plan działania dla akceptacji i ochrony różnorodności seksualnej i płciowej”, spisany na 17 stronach z oficjalnymi motto „żyć queer”. Planem zainteresowała się
Fundacja Pro-Prawo do Życia, która sporządziła jego streszczenie. I trzeba przyznać, że od niemieckich pomysłów dosłownie włos się jeży.
Plan dla Niemiec
Jak podaje Fundacja, wśród najważniejszych projektów zawartych w planie znalazły się:
- prawny, całkowity zakaz terapii konwersyjnych (czyli przywracających heteroseksualną orientację) nawet dla dorosłych, którzy wyraźnie o to proszą,
- włączenie „medycyny gender” do przepisów licencyjnych (dot. prawa wykonywania zawodu) dla lekarzy,
- orientacja polityki zagranicznej i rozwojowej Niemiec na kwestie LGBT,
- przejęcie kosztów operacji zmiany płci przez państwowe ubezpieczenie zdrowotne (GKV),
- rozbudowa i promocja grup LGBT i ich struktur doradczych,
- ogólnokrajowe szkolnia dotyczące LGBT oraz „uwrażliwianie” pracowników sektora publicznego, w prywatnych przedsiębiorstwach oraz placówkach edukacyjnych i medycznych,
- przejęcie kosztów sztucznego zapłodnienia przez państwowe ubezpieczenie zdrowotne GKV również dla par lesbijskich (co oznacza także konieczność legalizacji dawstwa komórek jajowych i macierzyństwa zastępczego (surogacji) dla par męskich, bo przecież inaczej miałaby miejsce dyskryminacja ze względu na orientację seksualną, czyli zjawisko niedopuszczalne),
- rozszerzenie prawa karnego o kolejne czyny „skierowane przeciwko orientacji seksualnej”,
- wprowadzenie „ustawy przeciwko przemocy cyfrowej” z powodu rzekomej „mowy nienawiści” wobec osób LGBT w Internecie,
Tylko w przyszłym roku niemieckie ministerstwo ds. rodziny (sic!) wyda na projekty LGBT 1,3 mln euro.
I ty masz być queer!
Jeśli ktoś myśli, że Niemcy na „na swoim podwórku” mogą robić co chcą, a ich pomysły nie zostaną rozciągnięte na całą Unię, jest w poważnym błędzie. Obok WHO to właśnie rząd Niemiec był jednym ze współautorów tzw. „Standardów Edukacji Seksualnej w Europie”, które docelowo mają objąć swoim zasięgiem wszystkie dzieci i które już usiłował wprowadzić w Warszawie Rafał Trzaskowski. Standardy te sprowadzały się do zachęcania dzieci i młodzieży do „eksperymentowania z własną seksualnością” oraz np. promowały „korzyści” z korzystania z materiałów pornograficznych. Jeśli Niemcy raz przeforsowały swoje pomysły w WHO, gdzie także działa silne lobby LGBTQIA+, to nie ma żadnych przeszkód, żeby zrobiły to po raz kolejny, zwłaszcza, że część punktów rządowego planu, pokrywa się ze stanowiskiem ONZ. W dodatku to Niemcy trzęsą dziś Komisją Europejską, więc kwestią czasu pozostaje, kiedy ich plan stanie się planem całej Unii. Pod rygorem odmowy wypłaty funduszy w przypadku odmowy jego wdrożenia.
Źródła: Fundacja Pro Prawo do Życia, PCH24
Co za obrzydlistwo ! Oj, bo zaraz rzygnę ….
No jak byś takie coś spotkał wieczorem to zostaje tylko ucieczka na wysokie drzewo.