Myślisz Czytelniku, że w polskim Sejmie zasiadają idioci i idiotki, którym sala plenarna pomyliła się ze sceną podrzędnego kabaretu, do którego się tylko nadają? Może być gorzej. Przykładem Francja.
O francuskim „poczuciu humoru” zrobiło się głośno parę lat temu, kiedy skrajnym islamistom skończyła się cierpliwość do „satyrycznego”, skrajnie lewackiego, pisma „Charlie Hebdo”, znanego z obrzydliwych karykatur i obrażania ludzi o innym światopoglądzie aniżeli redakcja. O ile jednak katolicy musieli znosić w milczeniu „satyryczne rysunki”, przedstawiające np. spółkującą Trójcę Świętą, o tyle muzułmanie pokazali, że nie zamierzają tolerować karykatur Mahometa. W 2015 r. skrajni islamiści weszli do redakcji i zastrzelili 12 osób, a 11 ranili. Przez świat przetoczyła się fala solidarności z dziennikarzami tego szmatławca, a jego redakcja zapowiedziała, że pozostanie wierna uprawianemu hejtowi. Francja zaś twardo zadeklarowała, że będzie stała na straży wolności słowa. Wolność kończy się jednak tam, gdzie zaczyna się gejowska „wrażliwość”.
Dała temu wyraz deputowana francuskiej partii EELV Zieloni Sandrine Rousseau, która orzekła wałśnie, że istnieją granice karykatury i humoru, zwłaszcza jeśli dotyczy to osób kolorowych lub LGBT.
Według Sandrine Rousseau, prawo do karykatury nie może mieć „podstawy dyskryminacyjnej”, przy czym szydzenie z katolików czy muzułmanów albo chociażby białych ojców rodzin czy w ogóle tradycyjnej rodziny, nie jest żadną dyskryminacją ani hejtem i jest w pełni dozwolone. Zakazane mają być żarty ze środowisk LGBTQIA+. Występując 31 sierpnia w popularnym programie, Rousseau podzieliła się swoimi przemyśleniami i planami odnośnie wprowadzenie cenzury.
Stwierdziła zatem, że „dyskryminujący humor” (pamiętajmy – tylko dotyczący żartów z LGBT, Murzynów czy kobiet), to próba podtrzymania starej hierarchii społecznej, oczywiście zmaskulinizowanej i nastawionej na zysk.
Na potrzeby swojej ideologii, Rousseau razem z kilkoma koleżankami ruszyła mózgiem (podobno go posiada) jak cielę ogonem i wymyśliła termin „androcenu”, w którym połączyła krytykę patriarchatu, kolonizacji, rasizmu, kryzysu klimatycznego i dodatkowo przypisała całe zło świata płci męskiej. Nie wiadomo, czy oglądała „Seksmisję”, ale podejście do mężczyzn identyczne jak aktywistki pokazanej tam Ligii. Naprawdę.
Zażarta feministka i przeciwniczka jedzenia mięsa uznała np. grillowanie za „symbol męskości” i „maczyzmu”, co ośmielił się skrytykować komunistyczny deputowany z tej samej koalicji Nupes Fabien Roussel. Ten odpowiedział jej, że ludzie „jedzą mięso według tego, co mają w portfelach, a nie w majtkach” i że nie zamierza dyskutować o „płci kotletów”. Oczywiście Rousseau stała się bohaterką memów i licznych karykatur, co nazwała… „hejtem skrajnej prawicy”. Innymi słowy – ona może szydzić, z jej głupoty już żartować nie można. I wszystko to byłoby śmieszne, gdyby ta polityczna ameba nie zasiadała w parlamencie, a przez to wpływu na życie normalnych ludzi.
Feminizm jest spowodowany dziką i niekontrolowaną migracją szarych komórek z mózgu do majtek. Biedne istoty !
Padlina zabojadzka