23 sierpnia na Białorusi odbyły się masowe, pokojowe demonstracje. Pod hasłem Marsz Nowej Białorusi we wszystkich miastach przeszły dziesiątki tysięcy zwolenników demokratyzacji państwa, żądających ustąpienia Aleksandra Łukaszenki. Reżim odpowiedział wyprowadzeniem na ulice żołnierzy i transporterów opancerzonych.
– Według wstępnych szacunków w demonstracjach przeciwko dalszej władzy Aleksandra Łukaszenki tylko w Mińsku uczestniczyło 100 tys. osób – informują światowe agencje. Protest pod nazwą Marsz Nowej Białorusi miał zasięg ogólnokrajowy, a demonstracje odbyły we wszystkich miastach.
Z relacji niezależnych mediów wynika, że na czele mińskiego pochodu szły kolumny robotników fabryk. W gwiaździstym marszu tysiące osób zbliżyły się do rezydencji dyktatora, Pałacu Niepodległości.
Tam natknęły się na wojskowe kordony. Łukaszenko podniósł bowiem armię w stan najwyższej gotowości. Dostępu do rezydencji dyktatora bronili żołnierze ubrani w kombinezony maskujące, kamizelki kuloodporne, hełmy. Wszyscy mieli zamaskowane twarze i byli wyposażeni w karabinki AK-47. Kilkuset żołnierzy i tysiące milicjantów wspierały dziesiątki transporterów opancerzonych i specjalny sprzęt do pacyfikowania demonstrantów.
Dopiero wieczorem, po godzinach napięcia i stojącej konfrontacji 100 tys. demonstrantów, którzy pokazali dyktatorowi siłę protestu, zawróciło spod rezydencji. Podobne manifestacje odbyły się we wszystkich, większych miastach Białorusi.
W Grodnie 10 tys. demonstrantów na kolanach odmówiło modlitwę „Ojcze Nasz” w intencji odsunięcia Łukaszenki od władzy. Mieszkańcy Witebska zebrani w centrum miasta wyklaskali milicję i dyktatora. Przez graniczący z Polską Brześć mimo deszczu przeszło tysiąc osób.
Marsz Nowej Białorusi napotkał wszędzie kordony milicji i wojska. Lecz jak podkreślają agencje, dyktator mimo wcześniejszych ostrzeżeń i prób zastraszenia opozycji nie odważył się użyć siły wobec demonstrantów.