Nie milknie dyskusja o wycofaniu przez TVP emisji filmu „Stan zagrożenia” Ewy Stankiewicz.
Pierwotnie twierdzono, że za jej podjęciem stał Antoni Macierewicz. Teraz jednak portal Onet.pl sugeruje, że o wszystkim przesądził Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS unika bowiem jak może tematu rozbicia się prezydenckiej maszyny w 2010 r., zwłaszcza zaś podsycania teorii spiskowych. Nie naciska też na przyspieszenie prac prokuratury. Tymczasem „Stan zagrożenia” ma być obrazem, w którym rządowi PiS wprost zarzucana jest opieszałość w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
– Nie wiem, co mogło kogoś przestraszyć. Być może to, że film nie ośmiesza tematu. Do tej pory o katastrofie smoleńskiej ukazują się albo rzewne wspominki, albo szum dezinformacyjny. A atutem filmu „Stan zagrożenia” jest podanie źródeł. Jeśli coś jest powiedziane, to jest dokładnie powiedziane, skąd my to wiemy. Ciężko byłoby ten film zdyskredytować – powiedziała portalowi DoRzeczy.pl Ewa Stankiewicz.
Wcześniej jednak na Twitterze Stankiewicz umieściła o wiele bardziej emocjonalny wpis.
– To bardzo przykre rządy PiSu a ograniczenia cenzorskie jak za komuny Brat w Pl mówi że jest transmisja meczu Nie rozumiem! po raz kolejny nasikali mi do zniczyZamiast filmu puścili mecz!!!! Dużo by pisaćWyczekiwaliśmy tego filmu cała rodzina @KurskiPL @mmkaczynska @MaciejLopinski – dodała po chwili – napisała autorka „Stanu zagrożenia”.
Żródło: Twitter, Onet.pl