Na naszych oczach rozpada się Porozumienie Jarosława Gowina. Partia miała 17 posłów, ale dwóch z nich właśnie wywalono. Kolejni mogą odejść wraz z nimi.
Konflikt rozpoczął się, gdy Gowin dokooptował do zarządu partii wiernych sobie działaczy. Wszystko po to, by umocnić kontrolę nad ugrupowaniem, które wymyka mu się z rąk. Mimo że nazywa się Porozumieniem Jarosława Gowina.
Decyzję o powiększeniu zarządu zakwestionował sąd partyjny i grupa wpływowych działaczy, z europosłem Adamem Bielanem i wiceprezesem Arkadiuszem Urbanem. W zamian za to zostali zawieszeni w prawach członków Porozumienia przez zwolenników Gowina.
Teraz partyjna fronda przeszła do ofensywy. W archiwach kongresu partii, który odbył się w 2017 roku, doczytała się, że… Jarosław Gowin nie został wybrany prezesem. Gorzej, w ogóle zapomniano wtedy przeprowadzić wybory szefa partii. Wychodzi więc na to, że Gowin od trzech lat nie jest prezesem własnej partii. Prezesem zdaniem partyjnego sądu jest zaś… Adam Bielan.
– To ciało, które w ramach swoich znajomości koleżeńskich powołał Adam Bielan, może jeszcze dzisiaj powołać Adama Bielana na imperatora galaktycznego. Na dowolną funkcję, jaką sobie tylko Adam Bielan wybierze – mówił o wyroku partyjnego sądu Jan Strzeżek, rzecznik prasowy Porozumienia.
– To jest zemsta Jarosława Kaczyńskiego na Gowinie – mówi z kolei Robert Kropiwnicki z Platformy Obywatelskiej. Kaczyński postanowił zakończyć byt Porozumienia, skompromitować – dodaje.
Niechęć, jaką darzą sobie obydwaj politycy, jest tajemnicą poliszynela. Kaczyński ma mieć za złe Gowinowi jego działania w sprawie storpedowania pomysłu przeprowadzeni korespondencyjnych wyborów prezydenckich w maju ubiegłego roku.
Źródło: TVN 24