Skandaliczny projekt ustawy segregacyjnej stoi pod znakiem zapytania. Część posłów PiS nie dotarło na głosowanie.
Lex Kaczyński, czyli nowa ustawa segregacyjna budziła wiele kontrowersji nawet wśród zwolenników rządu. Cotygodniowe testy, 6 tys. złotych kary za brak maseczki i zachęcanie do donosów na kolegów wizją odszkodowania na ich koszt, wywołało sprzeciw nawet w szeregach PiS.
W poniedziałek na sejmowej Komisji Zdrowia miało być przeprowadzone I czytanie projektu ustawy. Opozycja nie chciała pozwolić na prace nad ustawą i złożyła wniosek o zamknięcie obrad komisji.
Za głosowało 20 posłów. Przeciw było 19 parlamentarzystów.
Co ciekawe, pierwszy wniosek o zamknięcie obrad przepadł. Członkiem komisji, który zmienił zdanie, był poseł Andrzej Sośnierz (daw. PiS dziś niezrzeszony).
W obradach nie wzięły udziału trzy posłanki Prawa i Sprawiedliwości (Jadwiga Emilewicz, Katarzyna Sójka i Małgorzata Janowska) oraz poseł niezależny Zbigniew Ajchler, który wspiera koalicję rządzącą.
Przewodniczący Tomasz Latos przyznał, że na posiedzeniu komisji nie zjawi się żaden z przedstawicieli rządu.
– Ta ustawa jest sierotą. Ministerstwo nie przyszło, bo nie chce jej bronić – skomentowała Lubnauer. Z kolei poseł Stanisław Tyszka z Kukiz’15 napisał: “Na gwałt zwołane posiedzenie Sejmu w sprawie bezdennie głupiego i niekonstytucyjnego projektu teraz prawdopodobnie wysadzone przez nieobecność na komisji trzech posłów partii władzy. Czy ktoś tam jeszcze w ogóle nad czymkolwiek czuwa?”.
Ta ustawa to lex Konfident