Seszele i Malediwy stały się rajem dla bogatych i wpływowych Rosjan. Czy USA coś z tym zrobi?
Tylko 4 marca na Seszelach wylądowało aż 250 rosyjskich „turystów”. Był to bezpośredni lot z Moskwy.
Agencja informacyjna Seszeli potwierdzała, że samoloty Aeroflotu z Moskwy były prawie pełne. To o tyle ciekawe, że po ogłoszeniu sankcji i odłączeniu od międzynarodowych systemów płatniczych Aeroflot ogłosił wstrzymanie wszystkich lotów międzynarodowych poza Białorusią…
Co zabawne, Seszele zagłosowały za rezolucją ONZ krytykującą agresję Rosji, ale kraj ten nie stosuje żadnych sankcji. Interesy z Rosją trwają więc w najlepsze.
Na archipelagu pojawił się nawet rosyjski wiceminister handlu.
Z kolei na Malediwach pojawiły się jachty rosyjskich miliarderów, które znalazły tu sobie nową i bezpieczną bazę przed sankcjami międzynarodowymi. Co najmniej 5 super-jachtów przybyło do archipelagu w pierwszych dniach wojny.
Jedna z super-jednostek przybyła z Sri Lanki. Miejscowy biznesmen Abdulla Jabir, który jest również parlamentarzystą, uważa to za „szansę dla swojego kraju”.
Mówi, że Rosjanie „nie muszą się obawiać, że zostaną usankcjonowani” i liczy, że republika sporo na tym zarobi.
To rozsyłamy info w świat i pada turystyka 30% zatrudnienia (70%PKB) Poza tym największymi kontrahentami Seszeli jest RPA,USA,UK,Francja,Japonia