Tusk traci poparcie ekspresowym tempie

Stracić połowę poparcia w ciągu trzech miesięcy, w czasie wakacji, kiedy Polaków generalnie polityka obchodzi mniej niż zazwyczaj i przy tak, dla opozycji, sprzyjających okolicznościach (szalejąca inflacja, zatrucie Odry, braki gazu, głupie błędy Morawieckiego), to „sztuka”. A Tusk, kreowany na „męża stanu klasy międzynarodowej” jej dokonał.

Ciekawe przetasowanie na “folwarku” opozycji. Według wyników sondażu przeprowadzonego przez United Surveys jako kandydat opozycji na premiera, były „król Europy” Donald Tusk przegrywa nie tylko z Rafałem Trzaskowskim, ale i ze szlochającym nad konstytucją byłym konferansjerem TVNu Szymonem Hołownią.

„Według ankietowanych, największe szanse na objęcie teki Prezesa Rady Ministrów miałby w tej chwili prezydent Warszawy. Poparcie dla Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 22,2 proc. badanych. Nieco mniej ankietowanych zdecydowałyby się poprzeć lidera ugrupowania Polska 2050. Na Szymona Hołownię, jako kandydata opozycji na premiera, zagłosowałoby 19,6 proc. ankietowanych. Dopiero na trzecim miejscu znalazł się lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Na byłego premiera wskazało zaledwie 11,3 proc. uczestników badania, zakomunikował portal wp.pl. W tym rankingu Tusk nieznacznie tylko wyprzedził Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, którego na stanowisku premiera widziałoby 8,3 proc. uczestników sondażu i trochę bardziej… Krzysztofa Bosaka, którego kandydaturę na premiera popiera 7,7 proc.

Ciekawa sprawa tym poparciem, bowiem jeszcze pod koniec maja, w sondażu przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej” , „Tuska w roli premiera widziałoby 27,7 proc. Polaków. Szefa PO goni wiceprzewodniczący tej partii Rafał Trzaskowski – wskazało go 16,3 proc. respondentów. Na podium znalazł się jeszcze lider Polski 2050 Szymon Hołownia, którego w roli prezesa Rady Ministrów widzi 11,9 proc. badanych”.

Dalej gazeta (a za nią portal wp.pl) podawały, że „Poza podium uplasowali się Władysław Kosiniak-Kamysz (10,4 proc.), Radosław Sikorski (7,3 proc.), Adrian Zandberg (6,9 proc.), Robert Biedroń (5,9 proc.), Tomasz Siemoniak (3,8 proc.), Izabela Leszczyna (4,6 proc.), a 5,2 proc. ankietowanych wskazałoby innego kandydata”.

Innymi słowy – jazda Tuska po Polsce, sprawiła, że poparcie dla niego „spadło na pysk”. Stracić połowę poparcia w ciągu trzech miesięcy, w czasie wakacji, kiedy Polaków generalnie polityka obchodzi mniej niż zazwyczaj i przy tak, dla opozycji, sprzyjających okolicznościach (szalejąca inflacja, zatrucie Odry, braki gazu, głupie błędy Morawieckiego), to „sztuka”. A Tusk, kreowany na „męża stanu klasy międzynarodowej” jej dokonał.

Nawet zalany łzami Szymon Hołownia, typowy „produkt marketingu politycznego”, niewidoczny na tle „rasowych polityków”, ma większe poparcie od byłego przewodniczącego Rady Europejskiej.

Ten upadek wskazuje, że Tusk już przegrał zanim wystartował. Już nie jest “europejski”, ani “fajny”. Jest zły, sfrustrowany, syczący ciągle o PiSie. Ursula von der Leyen jeszcze się do niego umizguje, ale Niemcy stawiają już na Rafała Trzaskowskiego. Widać to coraz wyraźniej. Problem mają tylko taki, że “przeczołgany” Tusk, z niechęcią, ale gotów jest do funkcji premiera, zaś jeszcze większemu od niego nierobowi Trzaskowskiemu wciąż marzy się Pałac Prezydencki. Rozstawianie tych politycznych pionków przez Niemców może być bardzo interesujące. Podobnie jak kreowanie ich poparcia przy pomocy sondaży. Ciekawa jesień przed nami.