Wygląda na to, że podręczniki historii trzeba będzie pisać od nowa. Tym razem w kwestii pochodzenia Leonardo da Vinci. Wedle najnowszych ustaleń tylko w połowie był Włochem. W połowie nie był… Polakiem. A jeśli nie był Polakiem, to kim?
Leonardo da Vinci był ponoć najbardziej inteligentnym człowiekiem w dziejach. Na podstawie jego dzieł i projektów, naukowcy doszli do wniosku, że iloraz jego inteligencji (IQ) wynosił 220 (przeciętne IQ to 85-114 punktów). Do niedawna słuszną dumę z powodu inteligencji osiągnięć swego rodaka odczuwali Włosi. Ale to się może zmienić i będą się nią musieli podzielić z inną nacją. Problem z Leonardem polega na tym, że w jego przypadku zasada „matka jest zawsze pewna” w ogóle się nie sprawdza. Urodzony w 1452 r. artysta, był nieślubnym dzieckiem florenckiego notariusza Pierra da Vicni i „dziewczyny o imieniu Catering”. I tyle. Najczęściej przyjmowano, że Catarina była: córką drwala, dziewką służebną, nieślubnym dzieckiem. W każdym przypadku – Włoszką. Ojciec Leonarda nie ożenił się z nią nawet po narodzinach syna. Był już zaręczony z córką bogatego notariusza. Rok po urodzeniu Leonarda wydał Caterinę za swojego pracownika – mieszkańca Vinci Antonia di Piero Buti del Vacca zwanego Accattanbrigą (awanturnikiem), wykonującego zawód piecowego (wypalał wapno) w Mercatale. Małżeństwo okazało się udane. Sam Leonardo pod datą 16 lipca 1493 odnotował w swoim notatniku przybycie „Cateriny”, być może właśnie matki. Dwa lata później Caterina zmarła, a Leonardo urządził jej pogrzeb wydając na to 123 soldy (czyli niewiele). Tyle dotychczasowe informacje.
Rewelacje profesora
„Matka Leonarda da Vinci była księżniczką z Kaukazu, która jako niewolnica została sprzedana do Wenecji, dokąd przypłynęła łodzią” – oznajmił ostatnio włoski historyk Renesansu i wykładowca literatury włoskiej Carlo Vecce w książce „Uśmiech Cateriny”.
Książka miała powstać na podstawie licznych dokumentów. Zgodnie z nimi, akt uwolnienia Cateriny sporządził ojciec artysty, notariusz.
Vecce twierdzi, że urodzona na Kaukazie Caterina była Czerkieską, czyli kaukaską góralką z książęcego rodu. Uprowadzona przez Tatarów została sprzedana Wenecjanom i następnie po kolejnej sprzedaży, została przewieziona do Florencji, gdzie pracowała w domu – w pobliżu tamtejszej katedry. Ponoć znała się na tkactwie. Uwolniona została w 1452 roku na mocy aktu sporządzonego przez notariusza Piero da Vinci. W tym samym roku urodził się ich syn, Leonardo. Co prawda fascynacja Czerkieskami w Europie zaczęła się dopiero w XIX wieku, ale jeśli wierzyć ówczesnym opisom – były najpiękniejszymi kobietami na świecie, w dodatku pociągającymi mężczyzn „dzikością”, przez którą rozumiano perfekcję w namiętnej „sztuce miłości”. Krótko mówiąc – Czerkieski miały być niezrównanymi kochankami. Jeśli tak, to łatwo sobie wyobrazić, że jedna z nich zawróciła w głowie florenckiemu notariuszowi.
Różowo jednak nie było.„Historia Cateriny nie jest piękna. To historia niewolnictwa, skandalu w dziejach, wyzysku i odebrania wolności” – podkreślił Vecce prezentując swoją książkę. Podkreślił jednak, że oznacza to również, iż Leonardo da Vinci był „tylko w połowie Włochem”.
Czerkiesi, czyli kto
No i pięknie. Pozostaje tylko pytanie, jeśli matka Leonarda była Czerkieską, to znaczy kim? Historycznie rzecz ujmując Czerkiesja to historyczny region Kaukazu, regionu na pograniczu Europy i Azji pomiędzy Morzem Czarnym a Kaspijskim wokół gór Kaukaz. Kaukaz to Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Osetia, Inguszetia, Dagestan, a także Karaczajo-Czerkiesja autooimiczna republika wchodząca w skład Federacji Rosyjskiej. Za Czerkiesów uznaje się właśnie jej mieszkańców. To właśnie Czerkieski – o mlecznej skórze, niebieskich oczach i ciemnych włosach uchodziły na najbardziej pożądane niewolnice w osmańskich haremach. Łatwo sobie wyobrazić, że tak piękna dziewczyna mogła stanowić cenną zdobycz. I mogła zawrócić w głowie. Łatwo sobie też wyobrazić, że narody Kaukazu będą uważać, że Caterina była właśnie od nich. Jeszcze tylko sprostowanie odnośnie tego, że Kolumb był Polakiem i jesteśmy „w domu”. Ale by było, gdyby to wszystko rzeczywiście okazało się prawdą!