W telewizji trwa już kampania reklamowa Igrzysk (obowiązkowo podkreślająca “różnorodność” mieszkańców Paryża czekających na zawodników i gości). Oczywiście nie ma ani słowa o tym, co ci goście zastaną na miejscu.
Kilkanaście lat temu pojawił się trend w podróżowaniu określany jako „turystyka mocnych wrażeń”. Oficjalnie nie istniał (i nie istnieje), nieoficjalnie miał się całkiem nieźle i z grubsza rzecz biorąc polegał na wyjazdach do miejsc nie tylko nieoczywistych i „niekomfortowych”, ale i takich, gdzie można było „dostać po głowie”, czyli przeżyć dreszczyk emocji związany z wpakowaniem się w potencjalnie niebezpieczną sytuację, żeby potem było o czym opowiadać znajomym. Krótko mówiąc – wycieczki z przewodnikiem po włoskich czy hiszpańskich zabytkach albo po zamkach nad Loarą były dla frajerów i emerytów z Europy Zachodniej. Prawdziwe przeżycia gwarantowała samodzielna”wyprawa” do zabitych dechami wsi w Azji czy Afryce, żeby poznać “koloryt nieturystycznych stron”. Czasem takie wyprawy kończyły się tragicznie a rodziny “turystów” rozpaczliwie zbierały pieniądze na ściągnięcie ich (albo już ich ciał) do kraju pochodzenia, opowiadając w mediach, że oni tylko “realizowali swoje marzenia”. Po kilkunastu latach, aby przeżyć podobny dreszczyk emocji nie trzeba już szlajać się po bezdrożach Afryki czy Indii. Dzięki polityce „otwartych drzwi”, wprowadzonej przez Angelę Merkel, ofiarą przestępstwa, nieraz bardzo brutalnego, można zostać w środku Europy. W krajach, które najserdeczniej witały „inżynierów i lekarzy” z Afryki Północnej, nielegalnie wdzierających się na kontynent europejski, zagrożeniem są nie tylko zamachy terrorystyczne. Niebezpieczne jest samo wychodzenie na ulice czy pójście do miejsc użyteczności publicznej, jak baseny czy kina. O parkach nie wspominając.
Basenowy kłopot Niemców
W Niemczech policja pilnuje już nie tylko synagog, ale musi też zająć sprawą basenów, na których regularnie dochodzi do molestowania seksualnego kobiet przez „inżynierów i lekarzy” od Angeli Merkel oraz bójek i innych napaści wywołanych przez wyżej wymienionych. W ramach „równości płci” kobiety mogą pływać w niemieckich basenach topless. Niemki są pouczane, że mają do tego prawo, a mężczyźni nie mogą na nie nawet patrzeć w trakcie takiego pływania. Kłopot w tym, że o tym zakazie nie wiedzą „inżynierowie i lekarze”, więc na basenach dochodzi do różnorakich aktów przemocy. W najlepszym wypadku kończy się na „zawłaszczeniu” basenu przez „inżynierów i lekarzy”, którzy przepędzają innych użytkowników. Pojawiły się więc postulaty umieszczania na basenach funkcjonariuszy policji, którzy pilnowaliby kąpielisk, ale pomysłowi sprzeciwili się sami policjanci, twierdzący, że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie „systemu bramek” uniemożliwiającego przestępcom wejście na baseny. Tu jednak pojawia się kwestia czułych lewackich serduszek obrońców praw człowieka, którzy są oburzeni dodatkowym karaniem „inżynierów i lekarzy” ponad zasądzone im kary, co przecież byłoby łamaniem praw człowieka. Sytuacja jest patowa, a na baseny w Niemczech lepiej nie chodzić.
Mordowania pod wieżą Eiffla
We Francji centrum Paryża zamieniło się w jedno wielkie koczowisko „inżynierów i lekarzy”, a kilkanaście metrów od wieży Eiffla nie tylko stadami hasają szczury, ale można stracić portfel (w najlepszym wypadku) albo i życie. Swoje zrobiła też lewacka i feministyczna propaganda, głosząca, że kobieta może w środku nocy, kompletnie pijana iść nago przez miasto i nikt nie ma prawa tknąć jej palcem. Problem w tym, że o tym nie wiedzą „inżynierowie i lekarze”. Konsekwencje są tragiczne. Ostatnio 27-letnia turystka z Meksyku będąc pod wpływem alkoholu, została zgwałcona przez pięciu mężczyzn na Champ-de-Mars (Polach Marsowych – samo centrum Paryża obok wieży Eiffla). Paryska prokuratura potwierdziła, że doszło do zbiorowego gwałtu, jak również, zatrzymano dwie osoby, które… opuściły areszt wkrótce po zatrzymaniu. To drugi przypadek w tym roku, poprzedni miał miejsce w lutym, a ofiarą gwałtu dokonanego pod wieżą Eiffla padła turystka z Brazylii. W Paryżu rządzi lewica, która udaje, że problemu nie ma albo ma marginalne znaczenie. Tymczasem centroprawicowa opozycja mówi wprost: „okolice wieży Eiffla to mordownia i albo potrafimy zapewnić tam bezpieczeństwo albo trzeba je zamknąć”.
Z kolei w Nicei dyrekcja jednego z kin zdecydowała o likwidacji sensów kinowych o godz. 22.00. Powodem są wybuchające na późnych seansach bójki, z udziałem często “imigracyjnych” Francuzów, bynajmniej nie z Europy Wschodniej.
Ekstremalne igrzyska
Już za rok w Paryżu mają odbyć się Letnie Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpjske, a na Polach Marsowych mają być rozegrane zawody w judo i zapasach, a także w siatkówkę plażową i piłkę nożną dla niewidomych. Na razie nie wiadomo, jak władze miasta i francuski rząd zamierzają sobie poradzić z organizacją imprezy, która w normalnych warunkach ściąga dziesiątki tysięcy kibiców z całego świata. W telewizji trwa już kampania reklamowa Igrzysk (obowiązkowo podkreślająca “różnorodność” mieszkańców Paryża czekających na zawodników i gości). Oczywiście nie ma ani słowa o tym, co ci goście zastaną na miejscu. Zawodnicy, zakwaterowani w wiosce olimpijskiej, są względnie bezpieczni, czego nie można powiedzieć o kibicach, zwłaszcza tych, których nie będzie stać na luksusowe hotele w centrum Paryża i będą musieli zadowolić się noclegami w mniej prestiżowych dzielnicach. Dotarcie na stadiony może się okazać „sportem” o wiele bardziej ekstremalnym niż same rozgrywki.
To jest tzw., “merkelizm”