Sam wybór Jaruzelskiego na pierwszego prezydenta III RP przez Zgromadzenie Narodowe głosami zdrajców z Solidarności to haniebna karta w polskiej historii najnowszej.
Józef Stalin był obok Hitlera i Lenina największym zbrodniarzem w historii świata, mającym na swoim sumieniu śmierć milionów niewinnych ludzi. Jak to się dzieje, że w dzisiejszej Rosji w rankingu najwybitniejszych postaci w historii Rosji ciągle dzierży pierwszą pozycje, choć od jego śmierci minęło już 70 lat? Jego portrety noszone są nie tylko podczas manifestacji politycznych, ale także w trakcie procesji religijnych. Najprościej byłoby powiedzieć, że przyczyną tego trwającego kultu jest analfabetyzm historyczny i państwowa narracja historyczna w putinowskiej Rosji.
Poruszam ten temat, ponieważ i u nas w Polsce pojawiają się hieny, które dla politycznych celów zdolne są do gloryfikowania zdrajców i zbrodniarzy. W maju przyszłego roku minie dziesięć lat od śmierci Wojciecha Jaruzelskiego i nigdy nie myślałem, że tak szybko trzeba będzie przypominać haniebny życiorys tego zdrajcy polskiego narodu. Niestety pojawiają się przeniewiercy, którzy próbują wybielać postać tego renegata. Oto Tomasz Lis na platformie X napisał:
– W radiu Zet awantura, bo poseł Kierwiński porównał prezydenta Dudę do prezydenta Jaruzelskiego. Też jestem oburzony. Porównanie prezydenta Dudy do Jaruzelskiego uwłacza temu drugiemu. Jaruzelski był lojalnym prezydentem polskiej demokracji, o niebo bardziej niż służący tylko jednej partii Duda. To dramat, że były dyktator był lepszym prezydentem niż prezydent obecny, hańbiący i siebie, i urząd.
Tylko wyjątkowy łotr i bydlak może się posunąć do takiego porównania, a sam wybór Jaruzelskiego na pierwszego prezydenta III RP przez Zgromadzenie Narodowe głosami zdrajców z Solidarności to haniebna karta w polskiej historii najnowszej. Przypomnijmy zatem w telegraficznym skrócie życiorys tego „lojalnego prezydenta polskiej demokracji”.
Z dokumentów, odtajnionych kremlowskich stenogramów, świadectw świadków wyłania się postać sowieckiego generała w polskim mundurze, który do reszty zaprzedał się sowietom. Jaruzelski jako zaufany KGB, GRU zawsze w zdyscyplinowany sposób wykonywał rozkazy skierowane przeciwko własnemu narodowi. W NRD, na Węgrzech czy w Czechosłowacji do tłumienia antykomunistycznych powstań niezbędna była odsiecz z Moskwy. W Polsce każdy niepodległościowy zryw od zakończenia II wojny światowej był pacyfikowany przez wyselekcjonowanych tubylców cieszących się bezgranicznym zaufaniem Kremla. Już w 1945 r. Jaruzelski vel agent „Wolski” zajął się likwidacją polskiego antykomunistycznego podziemia w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego i mojej rodzinnej Częstochowy. Już wtedy jego mundur splamiony został krwią własnych rodaków. (…)
Całość felietonu Mirosława Kokoszkiewicza, w tym inne dokonania towarzysza Jaruzelskiego, tylko w najnowszym numerze “Warszawskiej Gazety” i na stronie internetowej www.warszawskagazeta.pl