Są kraje uprzywilejowane. Brytyjczycy mieli królową Elżbietę, Polacy mają Marylę Rodowicz – jaki system polityczny by nie panował, kto by nie rządził, zawsze można było być pewnym, że na każdym festiwalu na scenę wyjdzie Maryla, by wykonać swoje hity. Te największe mające już dobrze po czterdzieści lat. I to właśnie ma ulec zmianie.
To taka telewizyjna tradycja – puszczanie Polakom siedzącym na domówkach i czekającym na wybicie północy wielkich koncertów, na których inni Polacy marzną i czekają w kolejkach o toi-toiów, żeby posłuchać na żywo gwiazd za niebotyczne stawki wykonujących swoje przeboje. Królową tego rodzaju imprez organizowanych przez TVP jest od lat Maryla Rodowicz. No i okazuje się, że tym roku ma nie być żartów z “odmrażania” siedemdziesięciodziewięcioletniej gwiazdy, bo Maryli na “Sylwestrze Marzeń” w Zakopanem nie będzie. Prawdopodobnie nie będzie samego koncertu, bo nowy burmistrz miasta “myśli” o innego rodzaju imprezie.
Jest nawet gorzej, bo Maryla nie została jeszcze zaproszona na festiwal w Opolu, gdzie od lat wykonuje “Małgośkę”. Jak poinformowała “nie została jeszcze zaproszona”, choć do czerwca jeszcze trochę czasu i zawsze może się to zmienić.
Sama Maryla za pośrednictwem plotkarskich portali poinformowała naród, że nie przejmuje się brakiem zaproszeń. Co do koncertu w Zakopanem, to jest jej wszystko jedno, a w Opolu była już tyle razy, że “nie będzie płakać”. Na wszelki wypadek zadeklarowała jednak, że telewizja jest dla niej “bardzo ważna”. A tak w ogóle to nie ma czasu się przejmować, bo nagrywa nową płytę – duety z młodymi artystami. Ujawniła jeden duet. Z Mrozem. Z młodym wykonawcą wykonała swoją starą piosenkę “Sing sing”. Nie wiadomo jeszcze, czy z innymi też wykona stare czy może nowe piosenki.
W każdym razie to dowód, że na tym świecie wszystko ma swój kres. Maryla prowadzała się z synem komunistycznego premiera Piotra Jaroszewicza, wypoczywała nad morzem w towarzystwie Jerzego Urbana, śpiewała dla Fidela Castro, była na imprezie u Mieczysława Rakowskiego, pochlebiało jej, gdy w drodze do Opola “dobierał się” do niej “bardzo ważny mężczyzna”. Przetrwała PRL, transformację ustrojową, nawet rządy PiS. A ma ją wykosić “uśmiechnięta Polska”. No kto by się spodziewał?