Wykopaliska archeologiczne pozwoliły zidentyfikować kolebkę amerykańskich Indian. Jak się okazuje rdzenni mieszkańcy prerii migrowali na Alaskę znad Jeziora Bajkał. Wcześniej przeszli suchą stopą późniejszą Cieśninę Beringa.
Już w latach 70. XX w. sowieccy archeolodzy odkryli artefakty wskazujące, że nad Jeziorem Bajkał żyły ludy wyróżniające się spośród rdzennych plemion Syberii. Jednak dopiero najnowsza technologia pozwoliła zidentyfikować, że kościane narzędzia i ozdoby należały do przodków amerykańskich Indian.
Fascynującą historię udało się odtworzyć na podstawie fragmentu ludzkiego zęba wykopanego pół wieku temu wraz z pozostałymi artefaktami. Dzięki zastosowaniu metody identyfikacji DNA uczeni z Niemiec i USA udowodnili, że 14 tysięcy lat p.n.e. przodkowie amerykańskich Indian opuścili swoją bajkalską praojczyznę.
Zawędrowali do Ameryki Północnej przez Beringię. Tak uczeni nazywają dzisiejszą Zatokę Beringa łączącą Syberię z Alaską. Tyle, że w zamierzchłej przeszłości nie była zalana wodami oceanu. Tworzyła lądowy pomost między dwoma kontynentami, umożliwiając prehistoryczną wędrówkę ludów.
– Identyfikacja DNA potwierdziła nasze wcześniejsze przypuszczenia, że Bajkał był jedną z kolebek amerykańskich Indian. Ponadto udowodniła, że ich przodkowie byli ludem bardzo mobilnym, który zamieszkiwał rozleglejsze terytoria niż mogliśmy dotychczas udowodnić – powiedziała magazynowi „Science” genetyk Jennifer Raff z Uniwersytetu Kansas.
Wędrówka do Ameryki rozpoczęła się 20 tys. lat p.n.e. Przodkowie Indian powoli migrowali ze Wschodniej Azji, po czym przez Beringię dostali się na inny kontynent. – Jednak długi czas nie mogliśmy sprecyzować, ani obszarów zamieszkania, ani kierunków i tras migracji – wyjaśnia Raff.
Opinię amerykańskiej koleżanki potwierdza niemiecki archeogenetyk Johannes Krause. Dyrektor Instytutu Historii Człowieka Maksa Plancka mówi o bajkalskim odkryciu: – Wskazuje, że praindianie żyli o wiele dalej od Beringii niż przypuszczali naukowcy.
Krause potwierdził redakcji „Science”, że identyfikacja DNA to dzieło przypadku. Od czasu gdy sowieccy archeolodzy wykopali artefakty, ząb przeleżał dziesięciolecia w zakurzonym pudle, na zapomnianej półce magazynu akademii nauk. Został odnaleziony niedawno i przekazany do badań w Instytucie Maksa Plancka.
– Byłem nastrojony sceptycznie – przyznał Krause, który kierował identyfikacją DNA. – Jednak okazało się, że chłodny klimat Syberii przez tysiąclecia zachował tak potrzebne nam dane – podsumował nieoczekiwany sukces archeogenetyk.