Członkowie nowego politbiura zgromadzani na szczycie COP27 wezwali do ograniczenia produkcji i spożycia mięsa. Jak skończyli głosić wezwania, poszli na lunch. Z bardzo drogim stekiem jako daniem głównym.
Za PRL-u po Polsce krążyła zagadka, czym jest koniak. Prawidłowa odpowiedź brzmiała – koniak jest to ulubiony napój klasy robotniczej spijany ustami jej najlepszych przedstawicieli. Chodziło oczywiście o niedostępność tego trunku dla ogółu społeczeństwa i powszechność wśród partyjnych elit. Komunizm jako ustrój (nie jako ideologia) przeminął, podział pozostał. Tym razem w roli politbiura występują światowi przywódcy, którzy udali się do egipskiego kurortu Szarm el-Szejk, by na odbywającym się w dniach 6-18 listopada szczycie klimatycznym COP27 debatować o ochronie planety Ziemia przed ociepleniem klimatu. Przybywszy na szczyt COP27 rządowymi lub prywatnymi samolotami (z „motłochem” nie będą latać), zaczęli gardłować o konieczności ochrony klimatu, zaczynając od rezygnacji z paliw kopalnych.
Apel sekretarza ONZ
– Jesteśmy obecnie na autostradzie do „piekła klimatycznego”, trzymając nogę na pedale gazu; ludzkość ma wybór: współpracować albo zginąć – straszył sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Na szczyt oczywiście przyleciał specjalnym samolotem, bo przecież on musi podróżować. Reszta powinna siedzieć w domach.
Wezwał do zawarcia „historycznego paktu” zmierzającego do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych i utrzymania globalnego wzrostu temperatury do maksimum 1,5 stopnia Celsjusza do końca stulecia. I oczywiście do przejścia na „zieloną gospodarkę”. ONZ od dawna wzywa też do ograniczenia produkcji i spożycia mięsa przez ludzi, co ma dać ochronę klimatu.
Lunch dla elity
Również światowi przywódcy, uczestniczący w COP27, zaapelowali o to samo – o ograniczenie produkcji i spożycia mięsa jako szkodzącego klimatowi. A jak już skończyli apelować, poszli się posilić. Pławienie się w luksusie jest męczące, więc siły odzyskują przy lunchu, w menu którego znalazły się m.in.:
- medaliony wołowe z wołowiny sezonowej (i bardzo drogiej) Angus z grzybami, w cenie 100 USD za porcję,
- kremowy łosoś w sosie z ryżem (cena 40 USD za porcję) ,
- grillowane mięso i drób,
wszystko zapijane bardzo drogim winem, szampanem i piwem. Szczyt wciąż trwa, więc po porannym pływaniu w basenie, światowi przywódcy mogą też spożyć kontynentalne śniadanie, w menu którego znalazły się rozliczne wędliny, deski serów, jajka, owoce i pieczywo (cena takiego śniadania to 45 USD).
Biedni światowi liderzy, wzdrygając się na myśl o emisji gazów cieplarnianych, jedzą to wszystko dla dobra planety i ludzkości. Część już wskoczyła w swoje odrzutowce i ruszyła do domów, do których z lotniska dowiozły ich luksusowe limuzyny. Reszta jeszcze została, albo zostawiła swoich totumfackich, którzy głowią się, jak pognębić rolników, żeby zaprzestali hodowli i jak skłonić ludzi do przejścia na masowy weganizm. W międzyczasie jedzą ww. śniadania i lunche. W końcu im się należy. Doprawdy, aż strach pomyśleć, jak muszą się poświęcać, żeby walczyć ze spożyciem mięsa przez ludzi. Konkluzja zaś tego jest taka sama jak z koniakiem – niech “pospólstwo” je trawę. Mięso w ich imieniu będzie żreć elita. I nie ma się co obrażać. Przy menu był cennik. Za wszystko zapłacili. Może na sobie sprawdzali ceny, jakie chcą zaproponować reszcie świata, oferując jako alternatywę darmową miskę ryżu. Kim Dzong Un jest z nich dumny.
Cha cha cha
To jest właśnie cała lewica komuna eko zieloni… za pieniądze (polskich) podatników!?
A ja byłam pewna że na ten spęd przylecieli na motolotniach dla dobra klimatu. Piesza wędrówka tez by im się przydała dla zdrowotności. Pan Antonio mówi to co mówi dlatego że mu dobrze płaca, nie inaczej. Mnie gdyby ktoś dobrze zapłacił to będę mówiła że jestem angielską królową. A kto mi tego zabroni? . ”Za pieniądze ksiądz się modli” więc czemu nie ja
Może na którymś z tych światowych spędów wybranej bandy psycholi, poczęstowani zostaną herbatką z Nowiczokiem. Problem z ratowaniem ziemi skończył by się natychmiast, tak jak cowid po napadzie kacapii na Ukrainę.