Wygrana Republikanów w wyborach do Kongresu, zdaniem lewaków, miała oznaczać koniec amerykańskiej pomocy dla Ukrainy. Tymczasem to z wypowiedzi Joe Bidena można wywnioskować, że zamierza „docisnąć” Ukrainę.
– Zobaczymy, czy po odzyskaniu Chersonia stanowiska Rosji i Ukrainy zmienią się i czy Ukraina będzie skłonna do kompromisu – powiedział w środę 8 listopada prezydent USA Joe Biden na konferencji prasowej po wyborach do Kongresu USA.
– Wiedzieliśmy od pewnego czasu, że oni, rosyjskie wojsko, mają duże problemy. Zobaczymy, czy doprowadzi to do zmiany ich pozycji zimą (…) i tego, czy Ukraina będzie skłonna do kompromisów z Rosją – stwierdził Biden, odpowiadając na pytanie o zapowiadane przez Rosję wycofanie wojsk z Chersonia.
Biden, którego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan od miesięcy rozmawia z zaufanymi Putina Nikołajem Patruszewem i Jurijem Uszakowem, stwierdził, że nic nie wskazuje, by do podjęcia rozmów był gotowy Putin. Podobnie, jak wcześniej jego doradca, także Biden stwierdził, że „nie sugeruje” Ukrainie pójścia na kompromis i powtórzył amerykański komunał „nic o Ukrainie bez Ukrainy”. Dodał, że liczy na współpracę z nowym Kongresem w kwestii nieprzerwanej pomocy dla Ukrainy.
Natomiast komentując słowa lidera Republikanów w Izbie Reprezentantów Kevina McCarthy’ego, który stwierdził, że po dojściu do władzy jego partia nie będzie wypisywać dla Ukrainy „czeków in blanco”, prezydent powiedział, że Ameryka takich czeków Ukrainie nie dawała i że np. odmówiła prośbie Kijowa o dostarczenie samolotów, bo nie chciał wplątywać Amerykę w III wojnę światową. Ciekawe, że do takiego właśnie działania Stany Zjednoczone namawiały w marcu Polskę.
Do czego teraz naprawdę namawiają Ukrainę nie wiadomo. Nie mówiąc o tym, że chyba przy wypowiedzi o czekach „in blanco” republikanom nie chodziło o zaangażowanie Stanów, tylko o deklaracje Ukrainy, co dostaną w zamian, kiedy wojna już się skończy. A jak pokazują wypowiedzi nie tylko Bidena, może się skończyć już niedługo. Komuś bardzo zależy, żeby Putin jednak „wyszedł z wojny z twarzą”. Będzie to oczywiście twarz zbrodniarza, ale w pozowaniu do zdjęć z ruskimi ludobójcami amerykańscy prezydenci mają wprawę.
Źródło: PAP
Może tak, może nie…
Podpucha, podrzutka, badanie gruntu…?!
Każdy normalny chce teraz tego “kompromisu”…
Wojna to syf.
Tylko Putin z kgb jej chce.
(jak to świr, psychol, maniak)
A także jego bolszewicka Rosja niczym ZSRR, innego mordercy, tow. Stalina oraz radzieccy, rewolucyjni, leninowscy Rosjanie jak z nkwd – kgb.