Podczas wczorajszej konferencji prasowej Zbigniew Ziobro w mocnych słowach skrytykował list europejskiego komisarza Didiera Reyndersa, domagający się wycofania z Trybunału Konstytucyjnego wniosku premiera Mateusza Morawieckiego.
– Dobry obyczaj i kultura nakazuje autorowi listu naprzód dostarczyć go adresatom, a później mówić o nim publicznie. Pan Reynerds widać nie przeszedł tej dobrej szkoły, która uczy podstawowych zasad kultury w obszarze polityki, ale też i kultury międzyludzkiej – stwierdził Ziobro.
– Nawet w okresie bardzo ograniczonej suwerenności państwa polskiego, jakim była formułą działania polski w ramach PRL, trudno mi sobie przypomnieć, aby jakiś sekretarz z Moskwy pisał do Wojciecha Jaruzelskiego albo jego poprzedników pismo, z żądaniem wycofania jakiegoś wniosku z polskiego sądu – stwierdził szef resortu sprawiedliwości.
Ziobro przypomniał, że „nawet w tamtych czasach zachowywano pozory i stwarzano wrażenie, że Polacy decydują w ramach ustroju realnego socjalizmu sami o sobie, a nie dyrektyw i wskazania palca czynników moskiewskich”.