22 maja 2017 r., w hali Manchester Arena, odbył się koncert Ariany Grande. W czasie, kiedy publiczność opuszczała halę po zakończeniu występu, doszło do wybuchu. Zginął zamachowiec i 22 osoby, w tym małżeństwo z Polski. Rodzice dwóch córek, które uczestniczyły w koncercie amerykańskiej gwiazdy.
Na początku września rozpoczęło się publiczne śledztwo w sprawie tego zamachu. Ma ono ustalić, czy doszło do zaniedbań ze strony władz, policji czy ewentualnie organizatorów koncertu i czy można było zapobiec tragedii.
Wśród osób, które składały zeznania był też Kule Lawer. Mężczyzna, jako pracownik firmy Showsec, był jednym z ochraniarzy koncertu. Miał wtedy 18 lat. Zeznał, że niedługo przed atakiem, jeden z widzów zwrócił uwagę jego kolegi z pracy, na zamachowca. Ochroniarze wspólnie go obserwowali. W swoich zeznaniach powiedział m.in., że po zamachu nie poinformował o tym głównego stanowiska kontroli, bo nie mógł się z nim połączyć.
Dodał, że nie podszedł do Abediego, mimo złych przeczuć, bo z powodu braku dowodów na jego złe zamiary, bał się o posądzenie o rasizm i kłopoty.
“Nie chciałem, żeby ludzie myśleli, że stereotypuję go ze względu na jego rasę” – mówił podczas przesłuchania przez policję, bezpośrednio po zamachu Kule Lawer.
Potwierdził te sowa, kiedy jego zeznanie zostało obecnie odczytane przed sądem w Manchesterze.
Źródło: TVP.Info