– Ponieważ LGBT staje się religią, pojawią się pewne tabu – np. nie będzie można robić niektórych badań naukowych, bo będzie się narażonym na oskarżenia, że nie stoimy po stronie ofiar. I myślę, że liberalne elity dobrze czują, w którą to zmierza stronę – mówi Michał Łuczewski.
Łuczewski były dyrektor programowy Centrum Myśli Jana Pawła II, w rozmowie opublikowanej na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” pokusił się o analizę fenomenu społecznego na światową skalę, jakim jest ruch LGBT.
Powodu do rozważań dostarczył list powstały z inicjatywy Agnieszki Holland i skierowany do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jego sygnatariusze domagają się, by KO wzięła w obronę społeczność LGBT, która ma być w Polsce narażona na rozmaite represje.
– […] list wyraża specyficzny punkt widzenia liberalnej inteligencji – nie tylko polskiej, lecz także światowej – która dramatyzuje rzeczywistość i widzi ją w kategoriach apokaliptycznego starcia między dobrem a złem. Idzie ona nieświadomie śladem archaicznych religii, które ściśle łączyły przemoc i sacrum oraz tworzyły rytuały wokół kozłów ofiarnych – mówi Łuczewski.
– […] ruch LGBT to ofiary, PiS to wilki, a my – liberalna inteligencja – jesteśmy bohaterami. Ale przecież życie społeczne to o wiele bardziej skomplikowana gra, w której często jesteśmy sprawcami, strojącymi się w szaty bohaterów czy ofiar – dodaje socjolog.