To był najkrwawszy dzień protestów przeciwko zamachowi stanu, który wojsko dokonało w ubiegłym miesiącu, informuje Reuter.
Do masakry doszło w dniu święta armii. Z tej okazji przywódca junty generał Min Aung Hlaing, oświadczył, że wojsko przejęło władzę aby chronić obywateli i demokrację.
Mimo ostrzeżeń państwowej telewizji ostrzegła, że siły bezpieczeństwa będą strzelać do osób zakłócających uroczystości, na ulice Rangunu i innych miast wyszły tysiące demonstrantów.
Najmłodszą ofiarą jest pięcioletni chłopiec, którego wojsko zabiło razem 29 innymi osobami w Mandalaj. Co najmniej 24 osoby zginęły w Yangon. – Dziś jest dzień wstydu sił zbrojnych – oświadczyła opozycji.
– Dniem hańby i terroru – nazwała masakrę Unia Europejska. Komunikat misji UE w Birmie głosi – zabijanie nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci i kobiet jest czynem nie do obrony –
Reuter przypomina, że od chwili zamachu stanu w lutym, śmierć poniosło 400 przeciwników junty.