Powstanie Warszawskie to dni największej chwały Warszawy i jej mieszkańców i zarazem dni największych niemieckich zbrodni. Ten czas, jak żaden inny pokazał, że Polacy to bohaterowie, Niemcy to zbrodniarze, złodzieje i kłamcy.
Przyjmuje się, że Powstanie Warszawskie rozpoczęło się o godzinie 17.00, bo właśnie o tej godzinie jednostki Okręgu Warszawskiego AK oraz oddziały dyspozycyjne KG AK zaatakowały niemieckie obiekty we wszystkich dzielnicach okupowanej Warszawy, choć w niektórych miejscach walki rozpoczęły się już wcześniej. W Powstaniu chodziło o opanowanie strategicznych punktów miasta i wyparcie z niego Niemców, którzy w dniach poprzedzających jego wybuch, w panice uciekali przed nadciągającą Armią Czerwoną. Chodziło i o to, żeby Polacy „przywitali” sowietów w stolicy kraju jako jej gospodarze.
Niemcy i sowieci
Niemiecka zemsta była diabelska. Heinrich Himmler był wręcz szczęśliwy, że Powstanie wybuchło. Jako polityk dalekowzroczny, 1 sierpnia zakomunikował kanclerzowi Niemiec Adolfowi Hitlerowi: „Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [jednak] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-, 17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas”.
Na wieść o Powstaniu, Hitler rozkazał zabić każdego mieszkańca Warszawy i zrównać miasto z ziemią. Miał to być znak dla całej Europy, co czeka tych, którzy sprzeciwią się Niemcom. Opinię Himmlera o Powstaniu podzielał Stalin, który rozkazał wstrzymać natarcie i zamknął lądowiska dla alianckich samolotów, które pilotowane przez polskich lotników mogły dolecieć nad Warszawę ze zrzutami broni i amunicji dla powstańców. Był to ostatni akord zapoczątkowanej w 1939 r. współpracy niemiecko-sowieckiej. W 1944 r. oba kraje były już wrogami, ale w mordowaniu Polaków nadal współpracowały.
Skutki rozkazu Hitlera jako pierwsi odczuli masowo mieszkańcy dzielnicy Wola. W pierwszym tygodniu Powstania Niemcy zamordowali w tej dzielnicy 65 tys. osób (chociaż niemieccy historycy kłamią, że było to „tylko” 15 tys.), zwykle w masowych egzekucjach, ale często w sposób bestialski – paląc żywcem rannych w szpitalach czy w ten sam sposób mordując dzieci, osoby kalekie i chore. Podobnie postępowali w innych dzielnicach.
Tysiące kobiet, często młodziutkich dziewcząt przed śmiercią było gwałconych przez niemieckich „żołnierzy”. Stałą praktyką niemiecką było stosowanie ludności cywilnej jako żywych tarcz.
Powstańcy warszawscy, chociaż byli żołnierzami i walczyli zgodnie z konwencją haską, dla Niemców byli „bandytami” i tak też byli traktowani.
W sumie, w czasie 63 dni Powstania Warszawskiego Niemcy zabili 200 tys. osób ludności cywilnej i ok. 20 tys. powstańców. W tym czasie po drugiej stronie Wisły stały wojska rosyjskie. Stalin czekał, aż miasto upadnie. Powstańcy poddali się 2 października 1944 r. Wszyscy trafili do niemieckiej niewoli.
Niemcy wypędzili wszystkich mieszkańców Warszawy, wywożąc ich do obozów koncentracyjnych. Po upadku Powstania w Warszawie ukrywało się mniej niż 1000 osób. Z półtora miliona jej przedwojennych mieszkańców i 900 tys. mieszkających tu 1 sierpnia 1944 r..
Znak dla świata
Po opróżnieniu miasta z jego mieszkańców, systematycznie dom po domu zrównali Warszawę z ziemią. Zrabowali tysiące dzieł sztuki (nie licząc rabunków dokonanych w prywatnych domach). Zniszczeniu uległo tysiące archiwaliów. Szacuje się, że straty wojenne Warszawy z rąk Niemców to co najmniej 50 miliardów dolarów. Niemcy nigdy nie zapłaciły z tej kwoty ani centa.
Większość największych niemieckich zbrodniarzy, tłumiących Powstanie Warszawskie, do końca życia pozostała bezkarna, albo poniosła śmieszne kary.
Dr Ludwig Hahn, wykonujący rozkaz Himmlera stłumienia Powstania „z wykorzystaniem wszelkich najbrutalniejszych metod”, takich jak spalenie wszystkich dzielnic miasta i wymordowanie wszystkich zamieszkujących w Warszawie Polaków”, po wojnie pracował na ważnych stanowiskach w firmach ubezpieczeniowych. Był m.in. dyrektorem w jednym z największych koncernów maklersko-ubezpieczeniowych w RFN. Nie ukrywał swojej przeszłości. Chroniony przez Niemców, dopiero w 1975 r. został skazany przez sąd w Hamburgu na dożywotnie pozbawienia wolności, lecz akt oskarżenia nie obejmował przestępstw popełnionych przez niego podczas tłumienia Powstania Warszawskiego. Wyszedł na wolność w 1983 i zmarł trzy lata później.
Erich von dem Bach-Zelewski, dowódca oddziałów SS tłumiących Powstanie Warszawskie, został aresztowany przez Amerykanów i przez nich ochroniony przed ekstradycją do Polski.Trafił do więzienia z wyrokiem dożywocia, ale za zabicie w sześciu niemieckich komunistów. Za zamordowanie dziesiątek tysięcy warszawiaków nie odpowiedział.
SS-Oberführer Oskar Dirlewanger, którego brygada zasłynęła z wyjątkowego bestialstwa zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w Altshausen w Badenii-Wirtemberii, po tym jak 1 czerwca 1945 został aresztowany we francuskiej strefie okupacyjnej. Jedna z wersji mówi, iż został rozpoznany przez byłych polskich jeńców i zakatowany na śmierć.
SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth, którego oddziały dokonywały rzezi Woli nie został ekstradowany do Polski. Ochronili go Amerykanie, a potem rodacy. Był aresztowany przez pewien czas pod zarzutem zbrodni wojennych, ale sąd w Hamburgu zwolnił go z powodu braku dowodów (!). Pozostał na wolności, używał własnego nazwiska. Nie ukrywał przeszłości. W 1951 został wybrany burmistrzem miasta Westerland na wyspie Sylt, a następnie zasiadał w landtagu kraju związkoweg Szlezwik-Holsztyn. Po zakończeniu kariery politycznej rozpoczął pracę jako prawnik, pobierając jednocześnie generalską rentę. Zmarł w 1979 – nigdy nie osądzony za zbrodnie popełnione w Warszawie.
Władze amerykańskie nie wyraziły również zgody na ekstradycję do Polski generała Heinza Guderiana. Major Kurt Fisher, który dowodził oddziałami SS mordującymi ostatnich obrońców Czerniakowa był po wojnie szefem policji w Kassel.
Prawda
Przez lata Powstanie Warszawskie było wymazywane z pamięci narodowej albo pokazywane jako zbrodnia… dowództwa AK, które „nieodpowiedzialną decyzją” doprowadziło do wybuchu walk z góry skazanych na przegraną i na zemstę Niemców.
Tymczasem prawda o Powstaniu jest jedna – Powstanie Warszawskie było prawem Polaków. Prawem Polaków było zabicie każdego Niemca w Warszawie.
Zbrodnią było tłumienie Powstania przez Niemców, którzy świetnie wiedzieli, że przegrali wojnę, a jednak postanowili jeszcze na koniec wymordować najbardziej wartościowych Polaków.
To Niemcy mają i na wieki będą mieli na rękach krew tysięcy warszawiaków. To Niemcy są zbrodniarzami. To Niemcy powinni przemierzać Warszawę na kolanach przepraszając za to, że zbroczyli krwią Polaków każdą płytę chodnikową w tym mieście. Wieczna hańba niemieckim zbrodniarzom!
Wieczna chwała polskim bohaterom!
Polaku, gdziekolwiek jesteś, 1 sierpnia o godzinie 17.00 zatrzymaj się na minutę i oddaj hołd najbardziej bohaterskiemu miastu na świecie – tamtej Warszawie, którą latem 1944 r. zabili wieczni zbrodniarze – Niemcy.
Ponadto, straty poniesione w wyniku Powstania Warszawskiego miały dalekosiężne konsekwencje polityczne – wykrwawiona Polska pozbawiona była elit jakże potrzebnych w trudnej powojennej rzeczywistości, a bezprecedensowa danina krwi tylko ułatwiła Stalinowi zadanie. Dowodzą tego chociażby słowa Władysława Andersa, który stwierdził: „Stalin zacierał ręce, bo Niemcy wykonali za niego brudną robotę, zamordowali najlepszych młodych ludzi, którzy byli przeciwko niemu, miasto zostało zrównane z ziemią”.
Cześć i Chwała Bohaterom.
200 tysięcy mieszkańców i 50 tysięcy POwstańców 🙁 do PIAchu.
A ilu Hitlerów i Volksdeutschów? za mało!