Minister zdrowia Niemiec wystąpił z pomysłem wprowadzenia immunologicznych paszportów. Bundestag rozpatrzy projekt odpowiedniej ustawy 7 maja. Niemieckie media wyrażają wątpliwości natury etycznej.
Niemiecki mister zdrowia wystąpił z inicjatywą wprowadzenia paszportów immunologicznych. Zgodnie z planem, każdy posiadacz dokumentu byłby uznany za osobę, która z epidemiologicznego punktu nie stanowi zagrożenia publicznego. Mówiąc prościej, paszport poświadczałby odporność posiadacza na zarażenie koronawirusem.
Według niemieckiego ministra: „dokument przyniesie korzyść każdemu, kto podczas epidemii chce potwierdzić u siebie immunitet”. Jens Spahn porównuje paszport immunologiczny do wydawanych dziś poświadczeń o szczepieniu przeciwko odrze.
– Ponadto siedmiu na ośmiu Niemców dostało do rąk tak zwany Impfpass, czyli książeczkę szczepień, w której odnotowano nabycie odporności na szereg chorób zakaźnych – uzasadnia minister.
Dlatego Spahn jest przekonany, że państwowe poświadczenie odporności na koronawirusa to kwestia najbliższej przyszłości. W każdym razie paszport immunologiczny został wpisany w projekt nowej ustawy o zwalczaniu epidemii, który trafi pod obrady Bundestagu 7 maja.
Z drugiej strony, Spahn podkreśla, że ministerstwo chce uniknąć oskarżeń o dyskryminację. – Ponieważ projekt dotyka kwestii moralnych, skierowałem zapytanie do Niemieckiej Rady Etyki, aby dała ocenę naszym wątpliwościom – wyjaśnił minister.
Rada Etyki to organ powołany w 2001 r. do konsultowania najwyższych władz w złożonych kwestiach moralnych. Ma interdyscyplinarny zespół, a jej członków powołuje w połowie rząd, a w połowie parlament.
Decyzja ministra stanowi reakcję na coraz głośniejsze wątpliwości medialne dotyczące projektu ustawy. Jak podkreśla Deutsche Welle, wiele obaw wywołuje potencjalny brak równości wobec prawa.
Czy posiadacze paszportu będą mieli większą swobodę poruszania od pozostałych Niemców? A może okazanie dokumentu zadecyduje o preferencjach na rynku pracy i o wysokości wynagrodzenia? – pyta niemiecka rozgłośnia.
Wreszcie lewicowe media artykułują obawę, że dokument posłuży zupełnie innym celom niż zadeklarowane. Stanie się narzędziem kontroli społecznej, a zatem instrumentem politycznym.
Wątpliwości podnosi także środowisko medyczne. Wirusolodzy przypominają, że jak dotychczas brak pewnych informacji o tym, że posiadanie przeciwciał chroni ludzki organizm przed zakażeniem.