Są takie rozgarnięte kobiety zamieszkujące osiedla elit, które nie zachodzą w ciążę, bo nie chcą, ale nie mogą spać, myśląc o tych nierozgarniętych kocmołuchach z gminu, które o niczym innym nie marzą, jak tylko o podjęciu ryzykownych kontaktów intymnych. Efektem są niespodziewane ciąże.
Prawo i Sprawiedliwość, partia która wygrała wybory, ale najpewniej utraci władzę, znalazła winnych porażki. Do popełnienia strategicznych błędów w kampanii wyborczej przyznał się prezes partii Jarosław Kaczyński. No cóż, panie prezesie, błędy było widać, a kluczowym było powtarzanie starych błędów komunikacyjnych, i wtedy, i dziś wynikających z błędnego rozpoznania profilu psychologicznego wyborcy wahającego się, takiego, co to lubi „popić, pogruchać i radia posłuchać”. Taki wahający się wyborca lubi spokój niezbędny przy relaksacji, a szczególnie nie lubi dramatycznych wrzutek medialnych na godziny przed wyborami, bo to zaburza konsumpcję. (…)
To prawda, że afera podsłuchowa pogrzebała karierę prezydenta Nixona, ale to było dawno temu w Ameryce, a żyjemy tu i teraz (własny ogląd rysu psychologicznego rodaka opieram o szeroką bazę danych zebranych przez lata pracy z „wahającymi” się rodakami na obczyźnie). Na przyszłość, w zależności od tego, czy się jest, czy też akurat nie jest u władzy, przekaz proponuję oprzeć o założenie bazowe pisane językiem docelowego elektoratu. W pierwszym przypadku:
„jest w porzo, nie ryzykuj, bo może być w porzo mniej”,
w drugim: nie jest w porzo, ale może być w porzo albo nawet bardziej.
(…) Pan prezydent Duda może, stosując się do obyczaju, powierzyć misję tworzenia rządu ugrupowaniu zwycięskiemu, a tym jest PiS. Może również ustanowić precedens i misję taką powierzyć liderowi tego z ugrupowań, które wyborów nie wygrało. Proponuję Hołownię, bo to człowiek „wybitny”; robi za języczek u wagi, a ponadto był podejrzewany przez „Gazetę Wyborczą” o przynależność do Opus Dei, z czego by wynikało, że doświadczenie międzynarodowe ma. Zarzuty o przynależność, a przynajmniej o sympatie dla Opus Dei są poważne, bo stawiał je najwybitniejszy śledczy GW Piątek, posługując się genialnym ciągiem skojarzeń: jest osiedle, na którym mieszka ktoś, kogo podejrzewamy o takie sympatie. Problem, bo Hołownia na nim nie mieszka… Ale mieszka na podobnym – też nie tanio! Na tym podobnym mieszka ktoś podejrzewany o sympatie zbliżone do sympatii kogoś, kto mieszka na tym pierwszym. Mamy go! (…)
Demokracja jest wtedy, kiedy mamy najwyższy w Europie poziom skarg na przewlekłość postępowań sądowych, a nie ma jej, kiedy spadamy z zaszczytnego podium. Przydawało się przy prowadzeniu jazgotliwej kampanii wyborczej, ale przy efektywnym rządzeniu jazgot przydaje się psu na budę. Z powodu braku kadr dyskusja o rewolucji musi zejść na tematy ideologiczne, a jednym z nich jest temat aborcji. Można ten temat ująć tak: są takie rozgarnięte kobiety zamieszkujące osiedla elit, które nie zachodzą w ciążę, bo nie chcą, ale nie mogą spać, myśląc o tych nierozgarniętych kocmołuchach z gminu, które o niczym innym nie marzą, jak tylko o podjęciu ryzykownych kontaktów intymnych. Efektem są niespodziewane ciąże. Niespodziewane, bo kocmołuchy nie kojarzą związku przyczynowego pomiędzy ryzykownymi zachowaniami, poczęciem, ciążą i pojawieniem się nowego członka rodziny (w tym rodziny niepełnej). Bezsenność źle wpływa na cerę, a to zmusza do działania. Co prawda nie istnieje akademicki podręcznik biologii, który wskazywałby na inny moment początku jakiegokolwiek życia niż moment powstania pierwszej komórki z unikatowym DNA (być może RNA), ale o tym nie wiedzą kobiety zamieszkujące osiedla elit, bo albo nie miały takiego podręcznika w ręku, albo go miały, ale nie zrozumiały, więc i tak nie mogą spać.
O tym, w jaki jeszcze sposób koalicyjne rozmowy wpływają na stan cery mieszkanek Miasteczka Wilanów oraz o sposobach wybrnięcia przez prezydenta z powyborczego pata, a także o tym, czy dziennikarzowi “Wyborczej” można przypisać związki z Opus Dei – tylko w całości felietonu Tomasza Pernaka w najnowszym numerze “Warszawskiej Gazety” i na stronie www.warszawskagazeta.pl