Tusk w Brukseli, bliscy mu dziennikarze w amoku, a Zełenski w nadziei… krótkie podsumowanie politycznego światka oczami red. Piotra Lewandowskiego…
Tusk udał się na dziękczynną pielgrzymkę do Brukseli, z której – wedle jego słów – przywiózł obietnicę odblokowania środków na KPO, nawet „bez potrzeby dokończenia procesu legislacyjnego”. Jeżeli to się potwierdzi (bo pamiętajmy – mówimy o Tusku, specjaliście od wciskania kitu), będzie to stanowiło ostateczne potwierdzenie, iż KPO był wykorzystywany jako instrument politycznego szantażu i żadna praworządność nie miała z tym nic wspólnego. Trzeba było się z tego szkodliwego projektu wycofać, póki był czas, zamiast dzielić skórę na niedźwiedziu i obstawiać Polskę durnymi billboardami. Tymczasem Morawiecki właził w to jeszcze głębiej, o czym mało kto wie – uruchomił mianowicie „prefinansowanie” kamieni milowych. Dziś okazało się, że tak naprawdę był tylko jeden „kamień milowy” – powrót Tuska do władzy. I nie chodzi tu o żadne „zaufanie” Unii do nowego rządu, jak utrzymują psychofani „totalnych”, tylko o to, kto dla Brukseli i Berlina jest „łatwiejszy w hodowli”. (…)
Z kolei Bartosz Węglarczyk ze springerowskiego „Onetu” nie opatycza się i w redakcyjnym komentarzu wprost opowiada się za likwidacją polskiej suwerenności na rzecz „Stanów Zjednoczonych Europy” – bo wg niego UE jest gwarantem naszego „zbiorowego bezpieczeństwa”. Dopowiem od siebie: w takiej Europie, siłą rzeczy, Niemcy dominowałyby w jeszcze większym stopniu niż obecnie. Tymczasem co w kwestii „zbiorowego bezpieczeństwa” robi Berlin? Oto co: Niemcy wycofały się ze zobowiązania przeznaczania 2 proc. PKB na obronność; odmówiły przekazania Ukrainie rakiet „Taurus”; sprowadzają ruską ropę via Kazachstan; wysyłają za pośrednictwem firm-krzaków przez kraje trzecie strategiczne komponenty do maszyn dla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego; chcą skazać Europę na energetyczną samozagładę, wymuszając odejście od atomu. Wymieniać dalej? I właśnie tym Niemcom – wiernym sojusznikom Rosji i Putina – wg Węglarczyka mamy w ramach UE się podporządkować. Wtóruje mu Tomasz Siemoniak, zapowiadając redukcję polskiej armii i planów zbrojeniowych – bo rzekomo nas „nie stać”. Krótko mówiąc, rządzić będzie nami stado wynarodowionych kundli, których przeraża sama myśl, że Polska mogłaby być samodzielnym, znaczącym państwem i których cechuje mentalna mikromania objawiająca się panicznym strachem przed wielkością i uwolnieniem polskiego potencjału.
Bo to oznaczałoby nieuchronną konfrontację z tymi, w których upatrują swych panów i dobroczyńców. (…)
Jak napisałem wyżej, Niemcy odmówiły przekazania Ukrainie rakiet „Taurus” – i Zełenski nawet nie pisnął. Przypuszczam, iż znajduje się on już na etapie postępującego odrealnienia. Uważa mianowicie, że dzięki Niemcom Ukraina szybko znajdzie się w UE, a on będzie ojcem tego sukcesu i może nawet dostanie stołek w Brukseli. Wynika z tego, że Ukraińcy również mają swojego Tuska. (…)
Więcej smaczków – w najnowszej “Warszawskiej Gazecie” i na stronie internetowej www.warszawskagazeta.pl