Po zamknięciu przejścia granicznego Kuźnica Białostocka, sytuacja w innych punktach granicy pomiędzy Białorusią i Unią Europejską wyraźnie się skomplikowała. Dotyczy to zwłaszcza ruchu towarowego – informuje Deutsche Welle.
Samochody ciężarowe mogą przekroczyć granicę białorusko-polską tylko przez dwa przejścia graniczne. Według Państwowego Komitetu Granicznego (BSC) Białorusi, rankiem 5 grudnia na przejściu granicznym Berestowicze zgromadziło się około 400 ciężarówek, a w Kozłowiczach pół tysiąca. Rankiem 6 grudnia kolejki wydłużyły się odpowiednio do ok. 500 i 1000 ciężarówek.
Według korespondenta niemieckiej rozgłośni, kolejka samochodów oczekujących na odprawę wydłużyła się do 15 km, a poszczególne ciężarówki przesuwają w niej o 3 km dziennie.
BSC twierdzi, że wina leży po stronie polskiej, która realizuje tylko 70 proc. deklaracji towarowych, co wywołuje zatory samochodowe. Państwowy Komitet Graniczny Białorusi wysuwa identyczne zarzuty wobec Litwy. Na tamtejszych przejściach oczekuje już 2,3 tys. tirów.
Jedynie strona łotewska odprawia ciężarówki bez opóźnień, jednak również tam dochodzi do zatorów wywołanych kumulacją ruchu. W związku z opóźnieniami kierowcy ciężarówek krytykują stan białoruskiej infrastruktury granicznej. Z braku podstawowych udogodnień doznają szoku, ocenia Deutsche Welle, posługując się przykładem. Gdy zdesperowani kierowcy zażądali toalet, białoruska straż graniczna zagroziła wezwaniem jednostek OMON-u.
Jak ocenia niemiecka rozgłośnia, nie ma co liczyć na szybką poprawę sytuacji. Wręcz przeciwnie, intensyfikacja ruchu towarowego w okresie przedświątecznym tylko wydłuży kolejki samochodów ciężarowych i czas oczekiwania na odprawę po stronie białoruskiej. Jeśli kryzys imigracyjny wywołany przez reżim w Mińsku ulegnie deeskalacji, sytuacja unormuje się dopiero na początku stycznia 2022 r.